Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/328

Ta strona została przepisana.
324
dramat.
Arias.

Tak lekko ważysz gniewu królewskiego próby?

Gomes.

To berło, gdyby nie ja, z ręku wypadłoby.
Więc on co w tym należy, żebym ja był zdrowy?
Spadłaby mu z mą głową i korona z głowy.

Arias.

Uspokój popędliwość rozumem i raczéj
Uwierz méj zdrowéj radzie.

Gomes.

Nie będzie inaczéj!

Arias.

Z jakąż tedy do pana wrócę odpowiedzią?

Gomes.

Że hrabia swojéj sławy nie ustąpi piędzią.

Arias.

Héj! wiesz, że długie ręce miewają królowie?

Gomes.

Stało się. Dajmy pokój więcéj i téj mowie.

Arias.

Bądź łaskaw, kiedy nie dasz miejsca radom zdrowym,
Bój się piorunu, choć-eś w wieńcu laurowym.

Gomes.

Czekam go bez wzdrygnienia!

Arias.

Ale nie bez szkody.

Gomes.

To Diego będzie miał dosyć bez ugody.
Srodze-to ja podobne groźby mam na pieczy.
Im cięższy raz, tym większych dokazuje rzeczy.
A gdzie idzie o honor, i otwarte piekło
Od uprzedzonej dumy mnieby nie odwlekło.


SCENA II.
Roderik, Gomes.
Roderik.

Parę słów, hrabio ..

Gomes.

Dobrze.

Roderik.

Nie wiem, czy się mylę.
Znasz-że ty Diega?