Nie bój się go, nie lękaj z téj miary rozwodu.
Tak się on w tobie kocha, że cię nie urazi,
I jedno słowo twoje wszytek gniew w nim skazi.
Jeźli mię nie usłucha, tym mi ciężéj będzie;
Gdy usłucha, będą go nosić po kolędzie:
Że będąc kawalerem, chybił swego toru.
Tak lub doznam miłości jego lub uporu,
Albo się wstydać muszę, że mi był posłusznym,
Albo trapić, że wzgardził rozkazaniem słusznym.
Znać twe wysokie serce, że choć ci należy
Siła na tym, sromotna myśl cię nie ubieży.
Ale gdy ja téż do dnia szczęśliwéj ugody,
Uchodząc trefunkowéj, jak bywa, przygody,
Zatrzymam ci Rodrika u siebie w więzieniu,
Nie będzież to u ciebie w jakim podejrzeniu?
Ach! królewno, wielka-to na ciebie fatyga!
Chłopiec, biegaj mi prędko, proś do mnie Rodryga!
Hrabia Gomes wespół z nim.
Przebóg! drżę od strachu!
Mówże!
Wyszli pospołu z królewskiego gmachu.
Sami?
Sami, i tak się zdało, że się wadzą.
Ach! toć się dotąd biją! Otóż im tak radzą!
Odpuść, królewno, że tam biegę niemieszkanie.