Taką pomstę musiała przywlec ta przyczyna,
I nie darmo-m chciał zrazu zabieżéć téj zwadzie.
Ximena u twoich nóg swę żałobę kładzie.
Idzie o prawo prosić, we łzach utopiona.
Chociaż mię musi ruszyć ta dziewka strapiona,
Godne snadź były w hrabi takiego karania
Zniewaga urzędnika, wzgarda rozkazania.
Ale chociaż to słuszną, odniósł on nadgrodę,
Żal mi go i śmierć jego mam sobie za szkodę.
Po tak długiéj usłudze mnie i temu państwu,
Po krwi często rozlanéj przeciwko pogaństwu,
Lubo mię był uraził, tę mu wdzięczność płacę,
Że mi go żal i że wiem, jak wiele w nim tracę.
Królu, czyń sprawiedliwość!
Słuchaj drugiéj strony.
Padam do twych nóg!
Pokłon daję-ć uniżony!
Proszę o prawo!
Mam swe obrony w tym swarze.
Mścij się śmierci!
Która-to znaczną pychę karze.
Rodrik, królu !..
Uczynił czyn syna dobrego.
Zabił rodzica mego!