Zażyj miłości mojéj na pomstę, a wszędzie
Za twoim rozkazaniem sił ręce przybędzie.
Nieszczęsnaż ja!
Chciej zażyć, proszę, mojej broni.
Uraziłabym króla, który mię sam broni.
Sprawiedliwość więc zwykła iść tak chromym krokiem,
Że winny ze wszytkiego wyjdzie przed wyrokiem.
Leniwa-to jest pomsta, nadgroda wątpliwa.
Krótsza droga ta, którą miłość ma odkrywa.
Dozwól tylko pod twoim imieniem ci służyć.
Ostatni-to ratunek, lecz kiedy go użyć
Przyjdzie i jeźli twoja chęć się k’temu skłoni,
Wolno-ć będzie za moję krzywdę dobyć broni.
Najwyższe moje szczęście, którego nadzieją
Serce się cieszy i me zamysły się śmieją.
Teraz-em sobie wolna i mogę-ć na woli
I bezpiecznie wynurzyć, co mię w sercu boli,
Mogę otworzyć i łzom i wzdychaniu wrota,
Mogę-ć nie taić myśli i gruntu kłopota.
Ociec mój legł, Elviro, i Rodrik na probę
Męstwa swego tak znaczną obalił osobę.
Płaczcie, płaczcie, me oczy, zmieńcie się w krynicę.
Połowa zdrowia mego drugą połowicę
W grób wprawiła i każe, żebym pomstę brała
Dla téj, któréj już nie mam, z téj, co mi została.
Racz się uspokoić!
Ach! jakoż twojéj rady
Trudno zażyć podczas tak śmiertelnéj zawady!