Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/347

Ta strona została przepisana.
343
cid.

Tyś się mnie godnym ciężką pokazał mnie sprawą,
Ja, żem cię godna, ujźry świat przez twą śmierć krwawą.

Roderik.

Nie odkładaj-że daléj. A iż moją głową
Ludziom masz gębę zatkać, tu ją masz gotową.
Uczyń nią dosyć sobie, uczyń swoje zdanie.
Smaczny mi będzie ten raz i na śmierć skazanie.
Czekać na prawo, gdzie więc rozprawa leniwa,
Sławy-ć przez to ubędzie, mnie męki przybywa.
Szczęśliwy-m, gdy z twéj ręki pożegnam się z światem.

Ximena.

Daj mi pokój; ja-m twoją stroną, a nie katem.
Choć mi kark twój podajesz, ja nie mam nań prawa.
Tobie obrona głowy, a mnie o nią sprawa
Przynależy. Ani ty masz mi ją darować,
I ja cię nie mam karać, ale następować.

Roderik.

Choć nasze spólne za mną proszą cię pochodnie,
Ty się masz wielkim sercem równać ze mną godnie;
Ale chciéć cudzej ręki zażyć w téj przygodzie,
Jest-to, wierz mi, Ximeno, pozostać w zawodzie.
Ja-m własną ręką mścił się ojca, gdy zelżony,
Ty własną ręką mścij się ojca z twojéj strony.

Ximena.

Okrutny! cóż ci po tym niewczesnym uporze?
Tyś się mścił bez posiłków, a mnie chcesz miéć w sworze!
Nie chcę dzielić méj sławy z tobą za tym składem.
Zdołam sama zemścić się, idąc twym przykładem.
Honor mój i ociec mój twéj miłości, ani
Twojéj rozpaczy nie chcą być obowiązani.

Roderik.

Ciężka spórka o sławę także na tym stanie,
Że odmówisz téj łaski, odwłócząc karanie!
Dla ojca, co nie żyje, dla naszéj miłości,
Daj mi śmierć lub jak pomstę, lub jako z litości!
Stradnego sługę twego mniéj z twojéj zaboli
Umrzéć ręki, niż konać w niełasce powoli.

Ximena.

Ach! nie mam cię w niełasce!

Roderik.

Powinnaś!

Ximena.

Nie mogę!