Zażyj czasu i umrzyj, kiedy tak twe zdanie,
Ale niech ci król za tę śmierć winnym zostanie;
Albo raczéj powróć się z zwycięstwem i zdrowy,
Niech twe męstwo ukaże nie tylko domowy
Pojedynek. Pódź daléj, niech twym dziełom gwoli
Sąd się k’tobie nakłoni, Ximena utoli.
Jeżeli się w niéj kochasz, za waleczną sprawą
Zwycięstwem zwyciężysz ją i będzie-ć łaskawą.
Ale na tych rozmowach czas tracę tak drogi,
A radbym, żebyś teraz skrzydła miał, nie nogi.
Idź z Bogiem! Niech królowi ta twoja fatyga
Pokaże, że za hrabię ma w wojsku Rodryga.
A prawda-ż to, Elviro? Skąd-że masz te wieści?
Ledwie-ć się to, jako go chwalą, w głowie zmieści,
I jako wszystko miasto zgodliwemi głosy
Wysławia jego mężne dzieła pod niebiosy!
Na swój wstyd potkali się z nim Maurowie wściekli.
Prędko byli przypadli, lecz prędzéj uciekli.
Trzy godziny potrzeby dały łup gotowy
Ludziom naszym i nadto dwóch królów w okowy.
Dzielność wodza wszystkie ich sztuki przełomiła.
A wszystko-ż to sprawiła Rodrikowa siła?
On na wszystko powodem, on swą ręką mężnie
Zwyciężył i poimał te w koronach więźnie.
Od kogóż wiesz to i kto-ć te nowiny nosi?
Od pospólstwa, co wszędzie dzieła jego głosi,
Co go już inszym nie chce nazywać imieniem,
Tylko aniołem stróżem i swoim zbawieniem.