Ja tylko sama słusznie dzisiaj płakać mogę,
Mnie saméj, chociaż Rodrik zniósł z was wszytką trwogę,
Choć się nie trzeba szturmów z Afryki spodziewać,
Wolno płakać, mnie saméj słuszna łzy wylewać.
On miasto oswobodził, otrzymał zwycięstwo.
Wszystkim smaczne, mnie tylko smętne jego męstwo.
Prawda to, że dokaże, cokolwiek on zacznie.
Już mię ta doleciała nowina niesmacznie
I wiem, że go i słusznie wysławiają hojnie,
Że lepsze, niż w zalotach, szczęście ma na wojnie.
Czemużbyś miała ten głos przyjmować z niesmakiem?
Ten bohatyr sługą twym był nieladajakiem,
I tyś nie miała za wstyd miłością się palić.
Stąd chwalić męstwo jego jest twe zdanie chwalić.
Przyznawam, że mu słusznie dają te pochwały,
Ale mnie nowe-to są męki, nowe strzały.
Żarzą te chwały żal mój, choć ja go nie hydzę.
Widząc, czym jest, wraz, jako wiele tracę, widzę.
O! kochającym myślom uwago troskliwa!
Im on godniejszy, tym mnie zapału przybywa;
Ale przecie przeciąga słuszność w sercu szczera
I, odłożywszy miłość, prawem nań naciera.
Wczorajszy twój postępek wzniósł się pod obłoki;
Pokazałaś nad sercem swym gwałt tak wysoki,
Że wszytek dwór zwycięstwu twemu się dziwuje
I, chwaląc wielkość serca, ogniów twych lituje.
Ale czy przyjęłabyś wdzięcznie wierną radę?
Słuchać cię za powinność pierwszą sobie kładę.
Już dziś więcéj nie ujdzie to, co-ć uszło wczora.
Rodrik teraz jest nasza jedyna podpora,
I kochanie pospólstwa i hetman jedyny,
Obrońca Kastylii, postrach na Murzyny.
Jego ręka, co wzięła nam była, oddaje,
I w nim samym twój zmarły ociec zmartwychwstaje.
A że-ć szczerze i krótko, co rozumiem, rzekę,
Chcesz zgubić to królestwo, gdy nań ściągasz rękę.