Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/357

Ta strona została przepisana.

I choć Ximena z tobą prawo chce pośpieszyć,
Nie ciebie karać będę, ale onę cieszyć.
Ale mów daléj.

Roderik.

Ten huf tedy zgromadzony
Za mną udał się mężnie do portowej brony;
Pięćset nas z domu wyszło, ale w minut kilku,
Półtrzecia nam tysiąca przybyło w posiłku.
Widząc ochotę naszę, potrwogani wszędzie,
Wiązali się i w jednym z nami biegli rzędzie.
Dwa tysiąca z nich, żeby z tyłu czynić wstręty,
Ukryłem w opuszczone na rzece okręty,
Ostatek, a coraz ich przybywało więcéj,
Zostaje przy mnie, chcąc się rozpierać co pręcéj;
Ale czekamy cicho, i straż dla posłuchu
Zawiodszy, pokładliśmy wszyscy się na brzuchu.
Toż czynią, i cicho się odprawują straże,
Posłuszni cale, co mój ordynans im każe,
Bom ja bezpiecznie zmyślił — i tak każdy sądził —
Żem od króla posłany, abym niemi rządził,
Aż wtym widzim pod światłem, które czynią gwiazdy,
Że trzydzieści okrętów idzie bez pojazdy;
Bo morze, które w ten czas wracało do brzegu,
Przeciw rzece wniosło ich aż w port w jednym biegu;
Minęli nas, ta wojna idzie im jak w żarty,
Niémasz ludzi na murach, niémasz w porcie warty,
I nie słychać starszyzny; straże obchodzących
Nie wątpią, że nas wszystkich przydybali śpiących:
Przystępują do brzegu, rzucają kotwice,
Wysiadają i dzielą już sobie ulice;
My w ten czas niespodzianie powstawszy na nogi,
Uczyniliśmy na nich zewsząd okrzyk srogi.
Nasi także z okrętów powziąwszy to hasło
Toż czynią a w Maurach wszystko serce zgasło,
Strach ich wielki ogarnął i pierwéj zwątpili
O wygranéj, niż do rąk przyszło, niż się bili;
Iże mniemali napaść na gotowe łupy,
A znaleźli odważnej mężny odpór kupy;
Niźli do sprawy przyszli w tak nagléj przygodzie,
Mocnośmy ich urwali ziemią i na wodzie;
Ale znowu wodzowie prędko ich szykują,
I męstwo w nich wznowiwszy ku nam postępują,