Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/358

Ta strona została przepisana.
dramat.

I wstydząc się umykać nie biwszy się kroku,
Znowu do królewskiego zbierają się boku;
W ten czas lepszy żołnierze i kto natarczywy,
Giną i dokazuje miecz cudzéj krwie chciwy,
Ląd i rzeka i nasz port i ichże okręty
Pełne trupów, jako plac na cmyntarz zajęty.
O jak siła mężnych spraw, jak wielkich dzieł siła,
Noc niepamiętna płaszczem żałobnym nakryła;
Gdzie każdy sam posiłkiem, sam sobie i świadkiem,
Nie wiedział, co się dzieje z ludzi twych ostatkiem.
Ja-m jednak wszędzie biegał, posyłał posiłki,
Szykował nowe kupy i strzegł nocnéj myłki,
I tu-m zasadzki czynił, tu mężne potkania,
Niepewny o wygranéj aże do świtania:
Ale skoro dzień odkrył naszę lepszą biały,
I Murzyn trupy ujźrał, kędy wojska stały;
Widząc jeszcze, że z miasta posiłki nam idą,
Zwątpił o przedsięwzięciu i z wielką ohydą
Uciekał na okręty, i uciąwszy liny,
Z krzykiem walnym puścił się do swojéj krainy;
I toż morze, które ich wniosło, kiedy rosło,
Zapadając, nazad ich po rzece wyniosło.
Ale że nasi mocno na kark im nalegli
Wsiadając jako kto mógł, królów swych odbiegli:
Którzy między naszemi będąc zamieszani,
Z garścią swych i to rannych, choć już wojska, ani
Okrętów nie widzieli, posiłków nie mieli,
Bronili się, i poddać gwałtem się nie chcieli,
Ku portowi się mając; lecz że naszéj sile
Trudno było wydołać i w przodku i w tyle:
I że sami zostali nierówni téj fali,
Spytawszy o hetmana, broń mi swą oddali.
Ja-m ich, królu, obudwuch odesłał do ciebie.
I tak było (zniosszy ich wszystkich) po potrzebie.
Tym tedy kształtem nocne dzisiejsze zabawy.


SCENA IV.
Też osoby i Alfons.
Alfons.

Królu! Ximena idzie poprzéć swojéj sprawy: