I krwawéj historyi i żebym z twéj pychy
Widziała mój występek, jego śmierć, twe sztychy,
I żebym na twą powieść tu padła bez mocy.
Idź precz! umrę-ć ja bez twéj okrutnéj pomocy;
Zostaw mię moim żalom, doznasz w godzin kilku,
Że za mym miłym mogę trafić bez posiłku.
Królu! mogę już teraz sama to zagaić,
Czegom ci wszystką siłą nie mogła utaić:
Kochałam, i tyś widział, żem kochała, ale
Miłość ma powinności puszczała cug cale.
Widziałeś sam, o królu! żem była gotową
Duszę ojcowską miłą uspokoić głową.
Rodrik umarł, mnie zmienił przez krew wytoczoną,
Z zjadłéj nieprzyjaciółki w wdowę utrapioną.
Jakom była powinna pomstę ojcu swemu,
Teke-m te łzy powinna słudze kochanemu.
Zabił mię Sancty, w tych dwóch serc naszych rozbracie,
A ma jeszcze za ten mord odnieść mię w zapłacie.
Królu! jeźliś się nędznym stawiać zwykł łaskawo,
Zmiłuj się, a tak ostre cofnij nazad prawo.
Za to zwycięstwo, którym lepszą część mą tracę,
Dóbr swoich ustępuję, i tym mu zapłacę;
A niechaj wolna sobie w tak nieszczęsnéj porze,
Ojca i sługi płaczę do śmierci w klasztorze.
O już téż teraz kocha i serdeczne rany
Wyznawa, nie bojąc się wstydu i nagany.
Mylisz się, moja córko, twój kochanek żywie,
I Sancty zwyciężony splótł ci coś fałszywie.
Królu! zapalczywość ją, nie powieść ma zwiodła,
Przyszedłem był sprawę dać, jak się bitwa wiodła.
Ten waleczny kawaler, co jéj w sercu dzwoni,
Nie bój się — rzekł, ręce mi obnażywszy z broni —
Wolałbym za niepewną zostawić wygraną,
Niźli toczyć Ximenie krew ofiarowaną;