Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/415

Ta strona została przepisana.
AKT III.
SCENA I.
Thyrsis, Chór.
Thyrsis.

O nieludzkości serca niesłychana!
A na niewdzięczność dziewko niewidziana!
O płci okrutna, słusznie cię świat wini,
I tyś naturą niedoszła mistrzyni,
Któraś zdradliwie ubrała dziewice
W łaskawą postać i pokorne lice,
Dałaś im zwierzchu uczynności siła,
Aleś głęboko złość ich utaiła.
Ach nieboraczek pewnie w téj żałobie
Coś żałosnego uczynił snadź sobie!
Bo go już szukam ze cztery godziny
Tam, gdziem go odszedł blisko téj krzewiny,
I w okolicy, alem, chocia wszędy
Zbiegał, przejąć go nie mogę nikędy.
Pewnie się zabił własną ręką swoją!
Spytam pasterzów jeszcze, co tam stoją:
Nie wiecie, bracia, kędy się strapiony
Podział Amyntas?

Chór.

Tak-eś odmieniony
Na cerze! cóż ci? Skąd ci ten pot gęsty
I twarz nabladła i oddech tak częsty?

Thyrsis.

Amynty szukam, nie widzieliście go?

Chór.

Nie widzieliśmy, jako z miejsca tego
Odszedł był z tobą. Ale po cóż z takiem
Trzaskiem go szukasz?

Thyrsis.

Bo za pewnym znakiem
Boję się, żeby nie zabił sam siebie.

Chór.

Miałby się zabić? w jakiejże potrzebie?
I któżby mu dał do tego przyczynę?