Wszyscy mieszkańcy niebieskiego gmachu,
Gdy była Polska została sierotą,
Żeby ją wyrwać poganom z zamachu,
Z taką jéj pana winszowali cnotą;
A że się cieszą, gdy zgodnie obrany,
Merkuryusz z tym jest deputowany.
Więc, że w okropnéj wojny zamieszaniu,
Pan na ojczystym posadzony tronie,
Że w jego wszystko wisiało staraniu,
Wprzód miał w szyszaku chodzić niż w koronie,
Wulkan z Cyklopy kowadła i młoty
Na krwawéj wojny przenieśli roboty.
Straszny, bo z ciemnéj wyszedszy otchłani,
Furye wiodąc, następuje Pluto.
Już się go boją ubodzy poddani,
Bo się chce srożyć; lecz nie ujdzie mu to.
Gdy Jowisz, będąc swych ludzi piastunem,
Piekielne larwy rozpędzi piorunem.
Ten-ci to Pluto otomańskiéj siły,
Wódz z ogromnemi idąc furyami.
Już nas okropnie strachy ogarnęły,
Ziemia jęczała, ściśniona wojskami;
Ale dzielnością szczęśliwego pana
Wszystka piekielna siła rozegnana.
Mars swego cechu i rzemiosła ludzi
Prowadzi panu winszować wygranéj;
Wie, że do męstwa każdy się obudzi,
Każdemu dzielność z niewypowiedzianéj