Strona:Poezye oryginalne i tłomaczone.djvu/461

Ta strona została przepisana.
10. Zaloty szkodliwe (nieznanego autora).

Bodaj nie słychać o takowéj doli,
Co to choć miło — sromota i boli,
A kiedy jeszcze i kupić to przydzie,
W wiecznéj u ludzi za to być ohydzie.
Kto bowiem pojrzy na przecięcie gęby,
Rzecze: Justyn-ci miał ostre kiep zęby;
Mniejsza o konia i o rząd złocisty,
Które czystości wziął strażnik wieczysty;
Mniejsza o czarę, która do jéjmości
Przystęp czyniła na pewne miłości;
Ale to wielka, że dla Korniachtowéj[1]
Dziewki paragraf w gębie Morsztynowéj!
Aleć tak bywa, kto po cudzéj niwie
Trzodę puści, choć dobrze po żniwie,
Sztuczny kunszt! kiepne wziął Lasocki myto,
A Morsztynowi pamiętne dobito.

koniec
  1. Korniacht był pułkownikiem dragonii — bił się pod Zborowem. Zob. Pamięt. Michałow, p. 435 i 428. Już za Niesieckiego rodzina ta wymarła.