Strona:Pogrzeb Klemensa Junoszy (Kurjer Warszawski).djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.

Wprowadził zwłoki do kościoła ks. Ludwik Kwiek, regens konsystorza lubelskiego, przy śpiewie towarzyszącego mu duchowieństwa.
Klepsydry zapowiedziały na drugi dzień, t. j. na sobotę, o godz. 11-ej przed poł., uroczyste nabożeństwo żałobne przy zwłokach. Jakoż, gdy o godzinie oznaczonej doniosły dźwięk lubelskiego katedralnego Zygmunta zwołał wiernych na te modły, obszerna świątynia, jarząca się płomieniami 500 świateł na gzymsach u stropu, oraz w pająkach i świecznikach, zaledwie zdołała pomieścić dwa tysiące osób.
Nabożeństwo rozpoczęło się od solennych egzekwji, śpiewanych przez całe duchowieństwo i kler, poczem mszę żałobną przed wielkim ołtarzem prastarej świątyni (1582 r.) celebrował ks. Antoni Noiszewski, prałat i regens seminarjum, kolega nieboszczyka z siedleckiej ławy szkolnej, z udziałem dwóch djakonów.
Po skończonem nabożeństwie, podczas którego śpiewał chór amatorski męski, pod dyrekcją ks. Kwieka, ks. Jan Kazimierz Skwara, wikarjusz katedralny, utalentowany i namaszczony kaznodzieja, wypowiedział podniosłą swym nastrojem egzortę żałobną do słów, zaczerpniętych z księgi „Ecclesiastes”.

„Wysławiajmy męże chwalebne i ojce nasze w rodzaju swoim...”

Oto z podniosłej tej mowy główniejsze urywki:
„Gdy, okryci żałobą, nowe sypiemy mogiły dla zasłużonych narodowi mężów, co na polu nauki, literatury lub sztuki dzielnie pracowali, mamy obowiązek głośno obwoływać ich zasługę, wysławiać ich przykład i wzór budujący, a to bynajmniej nie dla schlebiania próżności, ale dla pouczenia i zbudowania własnego.
Kościół powołuje na święte miejsce sługi swoje, ażeby wyższych spraw roztrząśnieniom poświęcić chwile żałobnej modlitwy i nauki.
Bóg daje dziś społeczeństwu bohaterów myśli, słowa i serca.
Nie mając innej piękności naokół siebie, ani w sobie, wskazywaliśmy na literaturę naszą, na sztukę naszą, jako świadectwo żywe, że życie w nas płynie, gdy puls uderza tak potężnem tętnem.
A oto jeden z tych hetmanów słowa zamilkł! Serce, co dla nas wszystkich biło, zamarło! Odchodzi w nim w świat pozagrobowy nietylko talent, ale pisarz swojski w każdym calu, siła dodatnia, duch pełen pogody i jasności.