Strona:Pokocilo sie - Dam noge 08.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Witold (z osłupieniem).


Otóż przewróciłeś kota do góry nogami!... No, już ja ciebie, braciszku, winszuję z takiem wyobrażeniem o bladze i cywilizacyi.


Zdzisław (parskając śmiechem).


Cha, cha, cha, cha! winszuję ciebie... cha, cha, cha! winszuję ciebie!... z takiem wyobrażeniem! cha, cha, cha! Winszować kogoś z czemś!... po jakiemu to, szwagierku, bo przecież nie wtrynisz we mnie, że to po polsku...


Witold (zmięszany trochę).


No cóż tam wielkiego, Jezus, Panna Marya! chciałem powiedzieć: winszuję tobie... i tak mi się to jakoś w innych przypadkach wypstryknęło... Ale powiedzże mi i ty z łaski swojéj, co to znaczy: nie wtrynisz we mnie?... jak żyję, nie słyszałem...


Zdzisław (niezmięszany bynajmniéj).


To jest, szwagierku, lapsus linguae, czyli: pośliźnięcie się języka...


Witold (z tryumfem).


Aha! to i wam także języki ślizgają się czasem, choć jesteście tak cywilizowani, że aż macie blagę... A co się tyczy téj cywilizacyi... to, jeżeli mię słuch nie omylił, powiedziałeś, że na Litwie cywilizacyi nie ma, ani krztynki...[1]


Zdzisław.


Jako żywo, nigdy o żadnéj krztynce nie mówiłem...


Jadwiga (rzucając na stół robotę).


Boże! jaką mi te sprzeczki przykrość sprawiają!


Witold.


Powiedziałeś kochanieńki...


Jadwiga (z prośbą do męża).


Mój Widziu...


Witold (do Jadwigi).


Nie przeszkadzaj, kiciu, bo zapomnę, co miałem powiedzieć... (do Zdzisława): powiedziałeś kochanieńki, powiedziałeś, że litwini ciemni, jak tabaka w rogu, barbarzyńcy... Naturalnie, naturalnie, my ciemni, barbarzyńcy, ani słowa! Powiedz mi tylko z łaski swojéj: z kąd to był rodem Mi-

  1. Odrobinki.