Strona:Pokocilo sie - Dam noge 10.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Witold (mrukliwie).


Takież tam wytwory... Jezus, Panna Marya! jak za grosz pistolet!...


Zdzisław (z uniesieniem).


Co? co? co? jak za grosz pistolet! Otóż to wdzięczność wasza za to, że oświecamy was i cywilizujemy! Otóż to ocena, którą praca nasza spotyka od panów litwinów! To już doprawdy przechodzi wszystko! to już daléj nie idzie! (porywa ze stołu zeszyt „Ateneum” i przyskakuje z nim do Witolda). Patrz! patrz na szacowne wydawnictwo, czy i ono także, jak za grosz pistolet?


Witold (namyśla się).


Hm, to prawda. Pismo to porządne, niema co mówić, porządne, seryozne, człowiek się zeń dużo nauczyć może... (uderzając się dłonią w czoło) ależ... aha! Kto wydaje te piękne książeczki? powiedz! kto to taki i jak się nazywa?


Zdzisław (nie dorozumiewając się o co idzie).


Któż? Spasowicz. To wiadomo. I cóż z tąd?


Witold (chichocząc z tryumfu).


A gdzież on urodził się, ten wielki mówca... ten szlachetny obywatel kraju... ten... ten... E! o nim, panie dobrodzieju, skórę wołową możnaby zapisać i jeszcze by nie stało... Gdzież on urodził się: mósi być na waszem Królestwie! co! Ehe! urodził się on w gubernii Mińskiéj, którą jeografowie nie uśpieli jeszcze w granice waszego Królestwa włączyć... ha, ha, ha!...


Zdzisław (smutnie).


Masz racyę... masz racyę... (namyślając się): ależ on sam pisma swego nie redaguje... mieszka gdzieindziéj... redagują je w Warszawie, a sam przyznałeś...


Witold (z powagą).


Redaktor: Oskierko. Jak żyję, nie słyszałem, żeby Oskierkowie byli koronjarze...


Zdzisław (niecierpliwie).


Ale czyż to jedno Ateneum jest na świecie... masz oto starożytne, zasłużone, pełne różnych osobliwości, pismo... prenumerujesz je przecie...