Strona:Posażna panna.djvu/007

Ta strona została uwierzytelniona.
—  6  —

oderwiesz się od prozy codziennego życia! Mówić na szczycie Łomnicy lub Gerlachu o przekąsce!
— Czemuż nie ma zjeść przekąski, choćby na Łomnicy lub Gerlachu, jeśli głodny? — przerwał oburzenie Kolskiego czwarty towarzysz, flegmatyczny, chmurny i małomówiący adwokat Franciszek Cichocki.
— Bo tam powinien ni sekundy nie tracić, tylko podziwiać przyrodę, podziwiać! — żywo odpowiedział Kolski, wymachując rękami. — Wy mieszczuchy jeszcze nie zaznaliście tych piękności, ale ja wam je pokażę. I was zwycięży piękność przyrody. Kiedy staniecie na nigdy nie topniejącym śniegu...
— Zamrozimy szampana!
— Na wysokości chmur — ciągnął dalej Kolski, nie zważając na przerwę — i spojrzycie na daleki horyzont; patrzycie tu — to Łomnica, patrzycie tam — to Krywań, to Rysy, to Ganek, patrzycie dalej...
— No patrzymy, patrzymy, ale prócz furmana dalibóg nic nie widać, bo ciemno.
Kolski machnął ręką z rezygnacyą i rzekł:
— Nie macie za grosz poczucia piękna, energii i ambicyi. Jakób Balmat, prosty włościanin z Chamounix, stał się nieśmiertelnym przez to, że pierwszy wdarł się na szczyt Mont-Blanc. Z jego wskazówek korzystali najwięksi uczeni. Imiona docierających na Mont-Blanc zapisują się na kartach historyi. Miło czytać, że był tam nasz Antoni Malczeski. Czyż nie cieszyłoby was zapisać swe imiona: sędzia Spisowicz Kazimierz z Chrzanowa, obok Saussure’a z Genewy, Dr. Józef Plichta z Krakowa, obok Fornereta z Lozanny, adwokat Dr. Cichocki z Milówki, obok Wooldaya z Yorku... ach! gdyby mnie danem było dostać się na nasz niepostępny tatrzański Ganek, podać mę imię, jako pierwszego, który postawił nogę na Ganku, a tem samem przyłożył rękę do poznania gór naszych!
Westchnął Kolski głęboko i zadumał się nad postawieniem swej nogi na Ganku.