Na ganku przed domem Armanów, siedział Narwalski, uzbrojony w zupełnie podobny sposób jak Kolski, i Lolo z ojcem.
— Panie zaraz będą gotowe — zapewnił Arman, witając przybyłych.
Cichocki poszedł wolnym krokiem do restauracyi, zjadł śniadanie, przeszedł się po wsi i równie wolnym krokiem powrócił na punkt zborny. Panie zapewniały z wnętrza, że zaraz będą gotowe, a Kolski kręcił jak na szpilkach, spoglądając co moment na zegarek.
Nareszcie nadeszła chwila odjazdu, ruszyły fury ku Kuźnicom, gdzie nastąpiło rozstanie. Kolski z Cichockim i Plichtą krzyknęli:
— Do widzenia wieczorem u Morskiego Oka! — i poczęli nieustraszeni wstępować do góry w ślad za góralami na przodzie idącymi. Fury z resztą towarzystwa ruszyły zaś dalej po niegodziwej drodze. Sędzia, siedzący w furze obok Armana, naprzeciw panny Adeli, usiłował odpędzić od siebie smutne myśli o możliwem zaziębieniu i pomny rad Plichty, zabawiał panie rozmową o literaturze, t. j. zwierzył się z zamiaru napisania dzieła o służebnościach polnych, którego myśl zrodziła się w nim w Zakopanem, przyczem niedościgłym dla niego ideałem będzie trzymanie się metody p. Armana, a ten ostatni cieszył się niepomiernie poważną rozmową sędziego...
Tak powoli posuwały się fury naprzód, aż po kilkugodzinnemu trzęsieniu uznali wszyscy za niemożliwe dalsze siedzenie w furze. Zsiedli więc i piechotą obok fur postępowali. Arman podał rękę żonie, sędzia nie miał jednak odwagi iść za jego przykładem. Postępował obok panny Adeli, chwaląc heroicznie piękną naturę i widoki. Obiad spożyto na trawniku, nawet sędzia znużony usiadł na rozpostartym pledzie. Gdy konie wypoczęły, ruszono w dalszą drogę. Panna Adela poczęła coś nucić, a że sędzia był muzykalny, przypomniał sobie rady Plichty i wszczął rozmowę o muzyce. Tę lubiła niezmiernie panna Adela, więc z zapałem dysputowała z sędzią, stając
Strona:Posażna panna.djvu/039
Ta strona została uwierzytelniona.
— 38 —