Strona:Posażna panna.djvu/051

Ta strona została uwierzytelniona.
—  50  —

— Mój Józiu, opukajże mię, bo mi się zdaje, że mię coś strzyka.
— Zaraz, zaraz. Muszę po pieniądze napisać, bo już krucho ze mną...
— Józiu! opukajże mię chociaż troszeczkę, bo mi się zdaje, ze mię coś koło serca kole!
— Wstał powoli Plichta mówiąc pod nosem:
— Hm! koło serca... widocznie panna Adela cię zawiała... Sercowe choroby najniebezpieczniejsze: jakbyś butelką palnął o kamień — prysk! i koniec. Chociaż zapalenie płuc też nie dobre, szczególnie przy tutejszym klimacie, prognosis infaustissima.
— Bój się Boga, opukaj mię zaraz!
— Zdejm koszulę.
— To się zaziębię?
— Jeśli już jesteś zaziębiony, to się drugi raz nie zaziębisz.
— A jak nie jestem zaziębiony?
— To tu w ciepłej izbie się nie zaziębisz.
Sędzia skonstatował naprzód, że drzwi i okna szczelnie zamknięte, potem zaczął się rozbierać.
— Jak on dobrze zbudowany! — mówił flegmatycznie konsyliarz, nie ruszając się z miejsca — co za chłop! co za plecy!
— Na miłość boską pukaj, bo się zaziębię!
Przystąpił konsyliarz do przyjaciela, opukał go, kazał mu westchnąć, potem — palnął go w plecy dłonią, że trzasło, jak z pistoletu i rzekł:
— Płuca jak miechy! Bodaj całe życie byłeś tak zdrowy, jak dzisiaj.
Sędzia z narażeniem ręki na wywichnięcie przekręcił ją na plecy, aby potrzeć uderzone miejsce i zapytał pocieszony:
— Więc zdrów jestem? z pewnością?
— Tylko serce na wylot przeszyte.