Strona:Posażna panna.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.
—  54  —

ków. Spojrzałem mu przez ramię i widzę, że ma siedm lew bitych. Graj pan siedm pików, mówię do niego, to marnowanie karty! — Boję się, odpowiada — wydzieram mu karty, zapowiadam siedm pików, trafiam na fatalny rozkład kart i robię tylko pięć pików... Chciałem odegrać pigularzowi przegraną... no i zabawiłem trochę za długo. Teraz chodźmy do kasyna, Władkowi obiad przyślemy.
— Zapomnicie! — zaprotestował Kolski — wolę sam posłać.
— Ja z tobą zostanę — rzekł Spisowicz — razem zjemy, to ci się będzie mniej nudzić w domu.
Poczciwy sędzia siedział przy chorym podróżniku do wieczora, zaszedł na chwilę do Armanów i znowu powrócił czuwać nad nogą przyjaciela. Gdy Kolski drzemał, sędzia marzył o Adelci, o służebnościach polnych... o szczęściu Narwalskiego, o sposobie jego naśladowania. Drugiego dnia nie mógł jeszcze Kolski opuścić łoża, a sędzia dotrzymał mu cierpliwie towarzystwa, kreśląc w myśli plan dzieła o służebnościach. Marzenia jego przerwała na chwilę wizyta Armana, zapraszającego turystów na zaręczyny kuzynki z panem Narwalskim. Trzeciego dnia powstał przecież pacyent z łoża boleści i wsparty na lasce, powlókł się z przyjaciółmi do Armanów.
Gdy p. Koziełek zobaczył kulejącego Kolskiego, przemówił do dzieci: Agesilaus claudus fuit altero pede (Agesilausz kulał na jedną nogę).
— Nietyle boli mię noga, mówił Kolski, przyjmując powszechne kondolencye, ile myśl, że nie mogę się wdzierać na niebotyczny Ganek!
— Musiałeś się pan dopiero nudzić, siedząc dwa dni w domu!
— Sędzia siedział przy nim nieprzerwanie, wtrącił konsyliarz.
— To bardzo ładnie — ozwała się panna Adela, a Spisowicz uczuł się w siódmem niebie, zyskawszy jej pochwałę.