— Małżeństwo jest podstawą społeczeństwa, państwa i szczęścia jednostki. Kto chce wejść w śluby małżeńskie, nie powinien działać pod chwilowem wrażeniem... muszę pierwej przekonać się o stałości mojego uczucia... będą w zimie w Krakowie — pomyślę.
Konsyliarz zmiażdżył przyjaciela oczami i rzekłszy: to znaczy medytować nad napełnionym kieliszkiem, czy nie zwietrzeje! — rozzłoszczony wskoczył do budy. Wsiadł i sędzia, owinął się w pled, ścisnął po raz ostatni dłoń Armana, zakrył usta dłonią przed wiatrem, a wóz ruszył z miejsca.
— Do widzenia panowie! do widzenia kochany sędzio! — krzyknął za nimi Arman.
Sędzia wyglądał długo z budy, póki nie stracił z oczu powiewającego chustką Armana. Schował się potem do budy i, ciężko westchnąwszy, popadł w zadumę.
Nikt nie przerywał milczenia. Wszyscy z żalem żegnali wzrokiem tę okolicę, w której tyle miłych chwil przepędzili. Nikt nie cieszył się myślą powrotu do codziennych zajęć.
I tak wśród milczenia podskakiwała bryka po wybojach ku Nowemu Targowi....