biego Jasia! A czy ładna? zapytała inżyniera, zwracając się do niego z ciekawością.
— Bardzo przystojna — powszechnie się podoba.
Jeżeli inżynier w tak skromnych słowach chwalił pannę Adelę, to wiedział, dlaczego to robił: Sto tysięcy zrobiły na panie dostateczny efekt, a chwalenie piękności, wzbudziłoby zazdrość...
— Skądżesz je pan zna? Czy dawno są tu w Krakowie?
— Poznałem je w lecie w Zakopanem, teraz przybyły na parę tygodni na karnawał, przypadkowo właściwie, albowiem pan Arman poszukuje jakichś starożytnych rękopisów w bibliotekach tutejszych, a przy tej sposobności przyjechały z nim panie — i przyjęły zaproszenie na piknik.
— Młodzież będzie zatem miała nową atrakcyą. Młodzież tak lubi ciągłe zmiany, nowe znajomości, zwłaszcza tak posażne!
— Ale przenosi dawnych miłych znajomych, nad przelotne ptaki, zakończył słodki inżynier. Mogę zatem liczyć na pewne, że panie zaszczycą piknik?
— Będziemy się starać, aby toalety były na czas gotowe, a jeżeli tak będzie, to przybędziemy niewątpliwie.
Nadszedł nareszcie pan Stanisław, nieco zaspany, ale usłyszawszy wiadomość o stotysięcznej pannie, orzeźwiał nieco i solennie przyrzekł przybyć na piknik, a Ramski pożegnał co żywo państwa Kropińskich, aby dalej puścić się z wizytami i wieścią o posażnej pannie.
Po wyjściu jego zwróciła się pani Kunegunda z powagą do syna i przemówiła:
— Stasiu! to byłoby coś dla ciebie. Pamiętaj dobrze sprezentować się na pikniku. Sto tysięcy! o to nie tak łatwo w Krakowie!
— Ramski także pewnie ma na nią zamiary, wtrąciła panna Marya, on tak dawno czyha na gruby posażek...
— Ach! jakiś tam inżynier! przecież Staś nie potrzebuje
Strona:Posażna panna.djvu/082
Ta strona została uwierzytelniona.
— 81 —