— Bardzo? czy tego jesteś pewnym? czy to nie złudzenie? co? indagował Plichta sędziego z ironicznym uśmiechem.
— Sądzę, że mówię z przekonania.
— Zaczynasz więc przychodzić do przekonania, że uczucie twe do Niej, (mówię przez duże N) jest trwałe? co? niewzruszone, stałe?
— Tylko mów seryo, nie żartuj!...
— Hm! małżeństwo jest podstawą ludów i społeczeństwa, należy więc do niego przystępować z rozwagą, prawił z ironicznym naciskiem Plichta, cytując słowa wyrzeczone niegdyś przez samego Spisowicza. Musisz się gruntownie przekonać o trwałości i stałości twego uczucia.
— Zaczynasz żartować w poważnej sprawie, przekręcasz moje myśli — więc chyba dajmy pokój tej rozmowie!
— Powoli, nie irytuj się! Poważne rzeczy trzeba na zimno traktować. Podobała ci się, kręciłeś się koło niej, że aż zaczęto na to zwracać uwagę, potem zawahałeś się i odjechałeś bez stanowczej decyzyi; teraz zjawia się znowu ona, powiadasz, że ci się po dawnemu podoba, zatem nadchodzi stanowcza chwila, albo się żeń, albo daj pokój wszystkiemu! Innego wyboru niema.
Sędzia zamyślił się: czuł nieprzepartą ochotę być blisko niej, ale zrobić stanowczy krok? brakło mu, nie ochoty, lecz odwagi.
— Zdecydujesz się na coś stanowczego? zapytał Plichta. Jeżeli nie, to nie mówmy o tem więcej.
— Jabym się zdecydował, ale widzisz, tak jakoś nie mam odwagi, brak sposobności, trzebaby chyba obcesowo przystąpić do rzeczy, a wolałbym tak okolicznościowo, uważasz, powoli, przy sposobności.... nieznacznie....
— Aha! tak za lat parę, jeżeli tymczasem kto inny jej nie zabierze! Konkury na dziesięć lat! Tu ci nic nie poradzę. Jak chcesz zaraz skończyć, to rozumię, tak lub siak! Ale precz z takiemi prawniczemi przewlekaniami! Decyduj się!
— Ależ trudno nagle!...
Strona:Posażna panna.djvu/091
Ta strona została uwierzytelniona.
— 90 —