Strona:Posażna panna.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.
—  111  —

I siadła zadumana przed zwierciadłem, rojąc projekty wesołej przyszłości...
Tymczasem sędzia przebudził się w hotelu Francuskim z drzemki, do której ułożył się po przyjeździe, dla odpoczynku po męczącej podróży, w ciągu której nie zmrużył oka, i rozpoczął się namyślać, czyby nie wrócić z tej Kanossy? Budziły się w nim rozmaite wątpliwości i obawy, ale wreszcie pomyślał: Niech się skończy raz, tak, lub owak, bo myśl o niej, przy niepewnej przyszłości, trułaby mi życie. Wstał, ubrał się starannie, spojrzał na zegarek i uznał za najstosowniejsze pokrzepić najprzód nadwątlone siły obiadem.
Zeszedł do restauracyi, a ledwo usiadł przy stole, rzucił się na niego młody człowiek z przeciwka, na którego nie zwrócił wcale uwagi, i całując go z dubeltówki zawołał:
— Jak się masz Kazku! Kopę lat cię nie widziałem! Pysznie wyglądasz! Jakżeż ci się powodzi?
Sędzia przedewszystkiem zląkł się, w obawie, aby go nie badano o jego okryte tajemnicą zamiary, potem przyglądnął się witającemu i rzekł wreszcie nieco uspokojony:
— Ach! to ty Florku! nie poznałem cię wcale! Jak się masz?
— Skąd się tu wziąłeś?
— Przyjechałem dzisiaj za interesami...
— Pewnie jesteś zmęczony? Każ sobie dać dobry obiad. Rosół do niczego, każ sobie dać bulionu. Zadysponuj obiad, potem pogwarzymy. Jakże się cieszę, znajdując nagle starego towarzysza broni!
Pan Floryan Guzowski, nowy nasz znajomy, był szkolnym kolegą sędziego. Uchodził wówczas za hebesa, ale nie brakło mu na sprycie: sam przyszedł do przekonania, że jest... nieco w ciemię bity, i czując, że rozumem innym nie sprosta, grał ostentacyjnie rolę skromnego, jawnie uznawał wyższość innych, giął się przed nimi i nadskakiwał, a każdy mniej więcej, widząc grzecznego i uprzejmego chłopca, wiele mu przebaczał. Tylko dzięki grzeczności i nadskakiwaniu przechodził