Strona:Posażna panna.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.
—  118  —

nych okularach, z małżonką równie długą i szczupłą. Po nich zjawił się emerytowany radca Schieber z trzema córami, dalej jakiś okrągły nadradca, również emerytowany, jakaś ciocia zażywająca tabakę, wreszcie parę starszych panów i pań, których nazwisk i godności nie dosłyszał sędzia, wreszcie jedyna znana fizyonomia, pan Floryan Guzowski z swem stryjostwem.
Panie zasiadły razem pe jednej stronie salonu, panowie ugrupowali się naprzeciw po drugiej stronie, i obie płci zabawiały się oddzielnie, mierząc się oczyma z daleka, jakby jakie dwa wrogie obozy. Sędzia czuł jakąś zimną, obcą atmosferę. Oparł się o konsolę i bawiąc się łańcuszkiem od zegarka, pochłaniał oczyma pannę Adelę. Ona czasem spojrzała ku niemu, a gdy ich oczy się spotkały, rumieniła się i spuszczała powieki.
Pani Armanowa zaczynała dopiero prowadzenie »domu otwartego«, nie miała więc jeszcze wprawy w bawieniu liczniejszego towarzystwa — było więc dość cicho i niewesoło w salonie. Nareszcie znudził się sędzia milczeniem, przybliżył się do najbliższej reprezentantki płci pięknej, pani profesorowej Żymalskiej, i rozpoczął rozmowę na temat ubiegłego karnawału. Profesorowa podniosła oczy w niebo i rzekła z indygnacyą:
— Karnawał! Boże! Czas szaleństwa! Szczęściem, nasze towarzystwo dalekie jest od szaleństw tego świata!
Sędzia, jak zmyty, umilkł, sparzył sobie palce podaną mu filiżanką herbaty, ulokował ją coprędzej na kraju stoliczka i wrócił do poprzedniej zabawy, to jest do milczącego podziwiania panny Adeli.
Florek Guzowski nie grzeszył wcale domyślnością, ale spotkawszy kilka razy w ostatnich dniach sędziego z Armanami, widząc i teraz Spisowicza zapatrzonego w pannę Adelę, jak w obraz, powziął podejrzenie zbliżające się do prawdy. Zbliżył się do niego i przemówił:
— Nudzisz się dzisiaj, widzę to, widzę; Arman przyjmuje najnudniejsze towarzystwo, dziś poraz pierwszy tak