liczne, i ze zdziwieniem widzę tu dwóch młodych ludzi, to jest mnie i ciebie... Ładna panna?
— Uhm! mruknął potwierdzająco Spisowicz, domyślając się, że Guzowski mówi o pannie Adeli.
— Możebyśmy ruszyli z miejsca bawić kobiety? zaproponował Guzowski. Ci staruszkowie ani myślą o tem. Sędzia, który właśnie spiekł sobie wargi wrzącą herbatą, odstawił ponownie filiżankę i podszedł za Guzowskim ku paniom. Na szczęście panny Schieber i panna Adela nie były tak wrogo usposobione względem szaleństw świata, jak pani profesorowa Żymalska, i chętnie rozmawiały o balach, teatrze i ploteczkach, których Guzowski miał pod dostatkiem. Ożywiło się więc kółko gości, właśnie w tej chwili, kiedy profesor Żymalski spojrzał znacząco na zegarek, kaszlnął, krząknął, i powstał z małżonką. Za jego przykładem powstali natychmiast wszyscy inni, poczęli się żegnać, sędzia rzucił ostatnie spojrzenie miłości na pannę Adelę, a wyrzutu na piekącą filiżankę z herbaty — i wkrótce opróżnił się salon.
Jeszcze dzień przepędził sędzia na wycieczkach w towarzystwie swego ideału. Adelcia była rozmarzoną, sędzia zakochany do ostateczności, Armanowie szli sobie naprzód przed nimi, nie przeszkadzając im w rozmowie — sędzia czuł się szczęśliwym, lecz truł się już z góry myślą o rozstaniu. Bał się, że łzy kapną mu z oczu, gdy pożegna Adelcię na czas dłuższy. Ważył przytem w głowie stanowczo myśl »rozsądnego« pomówienia z Armanem. Długo chodził wielkimi krokami po swym pokoju w hotelu, układając w głowie przemówienie do opiekuna swego ideału. Następnie, powtórzywszy sobie jeszcze parę razy przygotowane przemówienie, poszedł, sam chwaląc się w duchu po drodze, że jest bardzo odważnym i stanowczym. Obliczył wizytę tak, aby zastać Armana samego, i rzeczywiście trafił po myśli. Zaczerwieniwszy się — nie powiedział nic. Dopiero na odchodnem pomyślał: Ech! trzeba być odważnym! i — w zupełnie innych słowach, niż sobie obmyślił — zwierzył Armanowi tajemnicę swego serca,
Strona:Posażna panna.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.
— 119 —