— Lekko traktujesz rzeczy —
— Więc kup sobie kartę jazdy na całe życie via Kraków-Lwów i podróżuj szczęśliwie!
— Ja nie mówię, że chcę odwlekać, owszem przeciwnie, ale jakże tak nagle ryzykować kosza!
— To puść ją w trąbę!
— E! Arman obraziłby się!
— Tu idzie o twoje szczęście, o los na całe życie, tu obrażenie, lub nieobrażenie Armana nie może cię krępować.
— Zmartwiłby się...
— Wolałbym, żeby on się martwił niż ty, zresztą —
W tej chwili wszedł listonosz i podał list Spisowiczowi.
— A! to od Guzowskiego. Posłuchaj, co pisze! »Kochany Kaziu! Dawno nie pisałem do Ciebie, z powodu licznych moich zajęć. Chwytam dzisiaj za pióro, aby nić przyjacielskich stosunków« —
— Et caetera! przerwał Plichta. Przystąp do rzeczy!
— Nie przeszkadzaj! »oraz donieść ci o mogących cię interesować wypadkach. Poszedłem przedwczoraj z wizytą do państwa Armanów i dowiedziałem się następnie niespodzianej, nigdy nieoczekiwanej wiadomości«....
Głos sędziego zadrżał. Przebiegł list oczyma, i podając go trzęsącą ręką Plichcie, rzekł wzruszony: przeczytaj sobie! i siadł przy stole opierając głowę na ręku.
Plichta wziął list i czytał:
— »Zastałem w salonie panią wachlującą się niecierpliwie. Przy oknie stała zaczerwieniona panna Adela, skubiąc bukiet. Przywitali mię zakłopotani, rozmowa nie szła, widziałem że coś zaszło niezwyczajnego, i że nie jestem w tej chwili pożądanym gościem. Pożegnałem je więc po chwili i wyszedłem. Gdy w przedpokoju naciągałem zarzutkę, rzekł do mnie mimochodem guwerner Armanów, p. Koziełek: (znasz go pewnie?) „Heu fallacem et variabilem fortunam!“ (O zwodniczy i zmienny losie!) — »Co się stało?« spytałem. Pan Koziełek odparł: „Habemus duas aures et unum os“ (mamy dwoje uszów,
Strona:Posażna panna.djvu/138
Ta strona została uwierzytelniona.
— 137 —