Strona:Postrzyżyny u Słowian i Germanów 092.jpg

Ta strona została przepisana.
84[413]
KAROL POTKAŃSKI.

Brazylii, mówi ten sam Karol v. d. Steinen. Nawet tak prosta rzecz jak śmierć nie jest żadną koniecznością, ani żadnem prawem powszechem, któremu wszyscy ludzie podlegają, dal tego, że są ludźmi, ale wypadkiem, który wskutek jakichś szczególnych okoliczności, zwykle czarów, wydarza się każdemu z osobna i niezależnie od innych[1]. Wszystko jest więc wydane, jeżeli będziemy sądzić z naszego logicznego stanowiska, na pastwę dowolności. W tej względnej anarchii, bo psychologia nie zna rzeczywistej, łatwo odgadnąć, co się stanie. Owe pojęcia ożywiają się, to już wynika z tego, że są obrazami a raz ożywione na zasadzie tonów czuciowych, które wzbudzają, stają się wrogie lub przyjemne, ale nie mogą być niejakie. Te właśnie towarzyszące stany czuciowe, oraz brak wszelkiego ujednostajnienia zjawisk, na które patrzy człowiek pierwotny, sprawiają, że strona emocyonalna życia psychicznego bierze nad innemi górę. Kojarzą się więc pewne wyobrażenia bardzo łatwo i szybko, doraźnie, pod wpływem właśnie owych stanów czuciowych, i to sprawia, że owe είδωλον, obrazy półmateryalne, łączą się na zasadzie znamion nie istotnych i bardzo łatwo znamiona jednych wyobrażeń przenoszą się na drugie. Np. gałęzie drzewa poruszają się, człowiek i zwierzęta mogą się poruszać a więc i drzewo może, czyli drzewo, a właściwie owo zdwojone wyobrażenie drzewa żyje. Wtedy ów wiersz Heinego:

„Tannenbaum mit grünen Fingern
Pocht ans niedre Fensterlein“,

nie jest poetycką przenośnią, do której się artysta dzisiaj często ucieka, ale rzeczywistością. Takich przykładów można mnożyć bez końca. Wiatr, piorun, grzmot i wszystkie rozdrobnione siły przyrody, zwykle złośliwe, są takimi skupionymi ośrodkami skojarzonych wyobrazeń różnych połączonych z niemi stanów czuciowych, których doznaje człowiek, nie zapominajmy, nader zmienny i wrażliwy, jakim jest każdy dziki, a nawet każde cywilizowane dziecko. Jeżeli o to chodzi, takie pojmowanie, a raczej takie patrzenie się na naturę wymaga pewnej wyobraźni sui generis. Ciekawe to zresztą zjawisko. Tylor przytacza klasyczny przykład takiej łatwości: z jednej strony przenoszenia znamion jednego jakiegoś przedmiotu na drugi, co sprawia, że jeden przedmiot zamienia się na drugi, a z drugiej znowu, materyalizacyi pojęć. Oto

  1. Karl v. d. Steinen l. c. str. 348. Lorimer Fison and Howitt, Kamilaroi and Kurnai, Melbourne. 1880, str. 253.