Strona:Postrzyżyny u Słowian i Germanów 096.jpg

Ta strona została przepisana.
88[417]
KAROL POTKAŃSKI.

żone, skomplikowane i nieraz bardzo kunsztowne u różnych pierwotnych ludów. Goli się głowę częściowo, zostawiając na niej kosmyki włosów, tak lub inaczej ułożone i wycinane w różne wzory, to znowu pokrywa się je farbą. Czasem te czupryny są robione i to tak mozolnie, że przedstawiają pewną wartość. Jedno z plemion nad wyższem Kongo nosi włosy tak misternie zaplatane ustawiane i farbowane, że posiadacze takiego uczesania w potrzebie, zrywają je z głowy, zastawiają lub sprzedają, za pewną sumę muszli — pieniędzy. Rysunki tych różnych uczesań są przedstawione w podróży Dybowskiego do jeziora Tchad[1], która zresztą zarówno jak i podróże Stanleya zawiera tylko powierzchowne, etnograficzne szczegóły.

Tą ostatnią uwagą wkroczyłem już na inne pole, a mianowicie na pole uogólniań z historyi rodziny i plemienia. Nie potrzebuję tu przypominać, że całą owa psychiczna strona znaczenia włosów znalazła szerokie zastosowanie w życiu społecznem różnych ludów pierwotnych. Postrzyżyny i różne związane z niemi zwyczaje są właśnie takim społecznem zużytkowaniem tej psychologii i zużytkowaniem bardzo rozległem. Jakiem zaś w szczególności? o tem mówi cała niniejsza praca. Naturalnie, symbolika włosów nie jest tu jedyną; różne inne symbole mogły odgrywać i odgrywały istotnie podobną rolę, podobnie były zużytkowane. Ale i o tem już wiemy, wiemy bowiem, że ludy aryjskie znały różne obrządki, towarzyszące uznaniu dziecka i wprowadzeniu młodzieńca do związku rodowego.
I znowu tutaj powtarza się to samo: znaki owe nie są bynajmniej udziałem jednej tylko rasy. Można się już było tego z góry spodziewać po tem, co powiedziałem na początku tego rozdziału o symbolice włosów, w ten sam sposób zużytkowanej przez różne ludy, nie mające żadnej styczności ze sobą. To samo da się powiedzieć i o innych symbolach, chodzi tylko wyższe uogólnienie.

Muszę tutaj powtórzyć, a raczej przypomnieć, że zamiarem moim nie jest zestawienie wszystkich tych zwyczajów, co najwyżej mogę o nich wspomnieć, zaznaczyć je, i odesłać czytelnika do dzieła Plossa, oraz Bastiana i innych, gdzie najwięcej w tym przedmiocie można znaleść materyału, który zresztą prawie z dniem każdym narasta.

  1. Jean Dybowski, La Route du Tchad 1893, str. 193, 233, 73, 125, 153, 179.