bywa, gdy mąż coś ukrywa przed żoną. I znów Hassan w biedzie pracował dalej.
Minęło od tej pory znów pewnie kilka miesięcy, kiedy Saad z Meramem znowuż się w tych stronach znaleźli. Saadowi przyszedł na myśl Hassan i zaprojektował odwiedzić go. Gdy podchodzili do placu, na którym pracował Hassan, oczom swoim nie chciał wierzyć Saad, iż Hassan jeszcze nędzniej niż przedtem wyglądał.
— A widzisz — rzekł Meram — mówiłem ci, że nie zawsze pieniądze skutkują. Temu biednemu człowiekowi znów się coś przytrafić musiało.
— Masz rację — odparł Saad — ale tylko dlatego, iż do próby mej wybrałem niewłaściwego człowieka. Hassan jest oszustem, który rozmyślnie udaje przed nami ubóstwo, przypuszczając, iż go ciągle wspomagać będę.
Gdy doszli do Hassana i ten ze łzami w oczach opowiadał im zdarzenie z owym garnkiem, Saad ironicznie się uśmiechnął. Widząc to Hassan, rzekł:
— Macie panie wszelkie prawo nie wierzyć mi, lecz nie myślcie, bym był zdolny kiedykolwiek przyjąć od was więcej pieniądze — to mówiąc szedł, kręcąc powróz.
Saad i Meram szli obok niego. Naraz Meram potknął się o coś, podniósł z ziemi kawałek ołowiu. Obracając się do Hassana rzekł:
— Ode mnie Hassanie, nigdy nic jeszcze nie otrzymałeś, więc oto teraz ofiarowuję ci ten kawałek ołowiu, a jestem przekonany, iż jeżeli los będzie chciał, to i on ci szczęście przynieść może.
Saad śmiał się z tego, by kawałek ołowiu mógł szczęście przynieść, Hassan zaś podziękował grzecznie, lecz obojętnie wsadził go do kieszeni.
W sąsiedztwie Hassana mieszkał pewien rybak. W kilka dni potem spotkaniu z Saadera i Meramem, już
Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.