Po jakimś czasie dostał się na brzeg wyspy nieznanej. Morze wyrzuciło go na wyspę, której Sindbad przyglądał się z ciekawością. Po pewnym czasie nadeszli jacyś ludzie i powiadomili, iż jest to wyspa, na której jest państwo króla Miraża. Następnie Sindbad był zaprowadzony do owego króla i przedstawiony. Król przyjął go bardzo życzliwie i utrzymywał na swoim dworze. Po jakimś czasie nadeszły do portów okręty, które prowadziły handel z państwem króla Mirażu. W jednym z nich poznał Sindbad, na którym był z ojczyzny swojej wyjechał. Zobaczył, że z tego okrętu zdejmują jakieś paki z jego napisem. Przypomniał sobie, iż zostawił był na nim swój towar. Wielka była radość kapitana, gdy poznał Sindbada. Poczem wyruszono w stronę kraju. Sindbad po drodze towary swoje zbywał i dość duży zysk otrzymał, z którym to do Bagdadu, swego rodzinnego miasta powrócił.
Przyzwyczajony już trochę do życia podróżniczego, nie mógł Sindbad długo w Bagdadzie wysiedzieć, lecz znów się do podróży szykował. Tym razem również do portu pojechał i tam przysiadł się na okręt idący z towarami na ocean indyjski.
Po drodze również jak i inne kupcy towary zbywał, lub zamieniał w okolicznych wyspach. Po dość długiej już podróży, gdy wracali już do kraju, zatrzymali się byli przy jednej z wysp nieznanych, która wabiła podróżnych wielką obfitością zieleni i kwiecia.