wybrali po starszeństwie: Hussaim skręcił na prawo, Ali pojechał prosto, zaś Achmed skręcił na lewo.
Hussaim długo, długo jeżdżąc dotarł wreszcie do wielkiego miasta nad zatoką perską, zwanego Bisnagar.
Miasto to było niezwykle bogate i handlowe. Ogromna moc kramów i sklepów pokrywała ulice. Ruch był wszędzie ogromnie ożywiony. Ludność była tu bogata i wszyscy mieli drogie kamienie i kosztowności na sobie.
Hussaim był podróżą zmęczony, podszedł do jednego z kramów i spytał siedzącego kupca, czy pozwoli mu na pewien czas spocząć przy swoim kramie. Ten był bardzo uprzejmy i z chęcią zgodził się na to.
Hussaim tymczasem przyglądał się ruchowi i ożywieniu miasta i ulic.
Wreszcie zwrócił jego uwagę, jakiś handlarz, który trzymając w ręku wytarty jakiś dywanik, krzyczał:
— Dywan sprzedaję, dają mi już trzydzieści sakw złota, kto da więcej!
Hussaima zdziwiło to niezmiernie, iż za przedmiot tak marny, żąda ktoś tyle, więc zawołał krzyczącego i spytał go się o powód tego.
— A bo nie jest to zwykły dywan — odrzekł zapytany — ma on tę właściwość, iż jeżeli stanąć na nim i zapragnąć być gdzieś, choćby w najodleglejszym miejscu świata, to wnet się człowiek tam znajdzie.
Hussaim ucieszony niezmiernie takim wynalazkiem po wypróbowaniu tego dywanu, gdy stanęli nań razem z przekupniem i odrazu się w żądanym miejscu znaleźli, ofiarował mu mu 40 sakw złota i jeszcze mu 20 sztuk