Ale mam przed śmiercią jedną prośbę do was. Powiedz mi proszę, czy to możliwe, byś ty, tak ogromny człowiek, zmieścił się rzeczywiście w tym naczyniu.
Genjusz zapewniał rybaka, że cały się zmieścił, lecz ten nie wierzył, tedy genjusz, rzekł mu:
— Więc patrz.
I cały zamienił się znów w obłok, który zaczął powoli wpływać do niszy miedzianej, aż wreszcie cały tam spłynął. Wtedy genjusz odezwał się z urny:
— No cóż teraz wierzysz, iż cały jestem w urnie.
— Tak wierzę — odparł rybak — zostaniesz tam też na zawsze — to mówiąc przykrył naczynie znów ową ołowianą pokrywą.
Napróżno genjusz kołatał się w środku i chciał wydostać. Rybak dogadywał mu:
— Widzisz, chciałeś mnie zabić, a teraz ja ciebie do wody wrzucę, a na naczyniu jeszcze napiszę ostrzeżenie by nikt z rybaków nie odkrywał tego naczynia.
Genjusz zaryczał mu, iż go nie zabiję już, błagał, jak tylko umiał o otworzenie naczynia, lecz rybak niewzruszony był. W końcu genjusz obiecał mu, iż zrobi go najbogatszym człowiekiem, pokaże mu skarby ogromne. Rybak zawachał się, lecz gdy odebrał od genjusza przysięgę, tedy odemknął znów naczynie. Genjusz wyskoczył szybko i kopnął naczynie nogą, iż potoczyło się odrazu do morza.
Przestraszonego rybaka uspokoił, iż nic mu już po przysiędze nie zrobi i zaprowadził go nad wspaniałe jezioro otoczone czterema górami i kazał mu w tej wodzie ryby wyłowić, lecz nigdy więcej, jak raz na dzień tu przychodzić. Rybak zarzucił sieci i po pewnym czasie wyciągnął cztery piękne złotawe rybki, ogromnie dziwnego wyglądu,
Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/53
Ta strona została uwierzytelniona.