Lecz książę Firuz-Szach obawiał się, iż gdy tak bez orszaku przed ojcem księżniczki, królem Bengalu stanie, to ten nie zgodzi się na ich ślub.
Chciał więc wrócić najprzód do siebie, by powrócić z orszakiem godnym i należycie przybranym.
Lecz wreszcie rzekł raz do księżniczki:
— Wiesz co księżniczko, w takim razie, ja uwiozę cię na swym koniu czarodziejskim.
— Ależ ojciec mój będzie zmartwiony ogromnie — odparła.
— Do ojca przyślemy z Persji posłów o błogosławieństwo dla nas.
— Wreszcie zgodzę się, ale pod tym warunkiem, że posłowie zaraz wysłani będą.
Tak się też stało, że wsiadł Firuz-Szach z księżniczką razem na konia i uwiózł ją do Persji.
Gdy książę Firuz-Szach przybył, sułtan tak się ucieszył, iż kazał uroczystość w mieście wielką poczynić.
Indjanina wypuszczono też na wolność.
Do ojca zaś księżniczki, króla Bengalu, wysłane było poselstwo o błogosławieństwo.
Miesiąc trwała podróż posłów tam i z powrotem.
Wreszcie powrócili posłowie i błogosławieństwo od króla bengalskiego przywieźli.
Firuz-Szach pojął za żonę księżniczkę i kochali się ogromnie.
Po bardzo długich latach życia starego sułtana perskiego, kiążę Firuz Szach, obrany został jego zastępcą i osiadł na tronie.
Młoda i piękna żona uprzyjemniała mu rządy i zawsze wspominali sobie swoją przypadkową, a tajemniczą znajomość.
Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.