Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.

Wtedy Derwisz pokiwał głową i zaczął mu odradzać dalszej wycieczki, twierdząc, iż tylko nieszczęście go spotkać może, gdyż takich przejeżdżających były już setki, mimo to wszyscy poginęli. Przestrzegał go, lecz napróżno. Wreszcie wyjął z torby kamienną kartę i opowiedział, iż trzeba za nią jechać, a ona doprowadzi go do góry, przy której zsiędzie z konia i pójdzie dalej pieszo.
Gdy będziesz szedł pod górę, moc głosów będzie go wabić, by się odwrócił, lecz właściwie nie należy się odwracać, gdyż inaczej odrazu zamieni się w kamienną figurę.
Gdy dojdziesz zaś do samej góry, znajdziesz na wierzchołku dużą płytę kamienną, a na niej klatkę z ptakiem gadającem, a ten objaśni mu już, gdzie są pozostałe rzeczy.
Baman podziękował starcowi i rzucił kulę kamienną przed siebie. Tak jadąc za nią, dojechał do owej góry. Zsiadł z konia i zaczął iść pieszo pod górę, lecz jak tylko zaczął iść, wnet tysięczne głosy zaczęły go wabić, by się obejrzał, wreszcie nie wytrzymał, obejrzał się i momentalnie zamienionym został w kamienną figurę.
Tymczasem Paryzada oglądała codzień ów nóż, i z przerażeniem 20 go dnia ujrzała, iż nóż pokrył się cały rdzą.
— Biedny Baman — wykrzyknęła — musiał uledz jakiejś sile czarownej.
Ubolewali nad tem oboje z Perwisem ogromnie, wreszcie Perwis postanowił wyruszyć w ślady brata. Na odjezdnem rzekł do Paryzady:
— Kochana Paryzado, zostawiam ci tu ów naszyjnik, jako sprawdzanie pomyślności mojej popróży. Gdy kółka przesuwać się będą swobodnie, znaczy się, że jestem