Strona:Powieści z 1001 nocy dla dzieci.djvu/76

Ta strona została uwierzytelniona.

rażacie na poważne niebezpieczeństwo. Musicie mi w wojnie oddać dzielne usługi. Zapraszam was tedy do zamku, gdzie was dostojnikom państwa przedstawię.
Baman i Perwis podziękowali uniżenie za to zaproszenie, wymawiając się, że w żaden sposób przyjąć go nie mogą.
— I dlaczegóż to? — spytał sułtan zdziwiony.
— Panie — odrzekł Baman — mamy siostrę, która, jest wprawdzie młodsza od nas, ale o wiele mędrsza i rozumniejsza; dlatego też postanowiliśmy radzić się jej w każdej takiej sprawie, któraby jakiś wpływ istotny na życie nasze mieć mogła. Pozwól, byśmy się jej zapytali czy powinniśmy się na dwór twój udać.
Ta miłość i zgoda w rodzeństwie podobała się sułtanowi, zezwolił więc, by rady siostry zasięgnąć, a jeśli zechcą, jutro o tymże samym czasie, w lesie z nim spotkać się mogą. To powiedziawszy, pożegnał ich i pojechał do domu. Wieczorem opowiadali wprawdzie siostrze o spotkaniu z sułtanem, o szczęśliwem polowaniu, zdając sprawę z wszelkich wydarzeń dnia, ale o tem, że sułtanowi do zamku towarzyszyć mieli, zapomnieli całkowicie. Nazajutrz stawili się na polowanie, wkrótce i sułtan ze swoim orszakiem nadciągnął. Spytał ich natychmiast, czy mówili z siostrą, a oni zawstydzeni, spojrzeli po sobie, lecz rzekli szczerze pomimo zakłopotania, że zapomnieli o tem.
— No, to przynajmniej dziś pamiętajcie o tem — odezwał się sułtan z łagodnym uśmiechem — i jutro znów się tu stawcie.
Nazajutrz, gdy sułtan ich spotkał, okazało się, że obaj bracia znów o tem zapomnieli. Sułtan bez najmniejszego zniecierpliwienia odezwał się tylko:
— A to widzę, będzie trzeba wam ucho nakłuć tro-