jaństwa, już bez żadnych usprawiedliwionych haseł z taką samą intencją i tupetem mordowali Chrześcijan słowiańskich.
A czyż zabliźniły się rany po Wielkiej Wojnie? „Wojnie światowej“, gdzie też przekupstwo, zdrada i wszelkie niegodziwe środki w walce z przeciwnikiem były stosowane przez Prusaków i święciły swój tryumf, a dziś są apoteozowane, czyż nie są one dla nas ostrzeżeniem? Czego możemy oczekiwać od dzisiejszych Prusaków?
A weźmy czasy okupacji niemieckiej w Polsce. Te rządy kulturtraegerów, objawiające się w postaci systemu szpiclowskiego i kaźni, głodzenia ludności, zabieranie nietylko klamek od drzwi, lecz nawet dzwonów i dachów z kościołów, pędzenie narodu do pracy, jak bydła, niszczenie i wywożenie lasów i inwentarza żywego, a nawet ziemi urodzajnej na swe brandenburskie piaski. Ładniebyśmy wyglądali, żeby to potrwało jeszcze lat pięć!?
O tych rzeczach wątpię, czy jakikolwiek historyk wojny światowej wspomni. Nie zapominajmy również, że, gdyby niebohaterskie wystąpienie Narodu Polskiego, P. O. W. w Warszawie i na Kresach, powstańców w Wielkopolsce, na Pomorzu i Górnym Śląsku, którzy wystąpili, rozbijając oddziały niemieckie, bylibyśmy ogołoceni ze wszystkiego, bezwzględnie rozbrojeni i oddani na pastwę ich ówczesnych sojuszników Rosję Sowiecką. W tym celu aresztowali i więzili Naczelnego Wodza w Magdeburgu i Kadry Armji Polskiej w obozach w Szczypiornie, Kaliszu i innych, ażeby odebrać wiarę w siły narodowe i w możność utworzenia Armji, któraby mogła wziąć na siebie odpowiedzialność obrony Kraju. Oni — Prusacy — chcieli być naszemi opiekunami i obrońcami, dalej sprawując swe macosze rządy. Po przegranej wojnie Niemcy bardzo prędko znaleźli protektorów, w państwach koalicyjnych i za oceanem. Postarali się o sympatję jako pobici, po-