zachcianki, lecz cel życia, cel, który sobie postawiłam od dawna i który się nigdy nie zmieni. Jestem dojrzałą kobietą, jestem dojrzałym człowiekiem. Rozumiem siebie, ale nie mogę zrozumieć pana. Wiem przecież, że nie jestem panu wstrętna, że nie jestem panu obca. A z drugiej strony nie oczekuję od pana takich uczuć, jakich pan mi dać nie chce, czy nie może. Najzwyczajniej w świecie pragnę być przy panu, pragnę być panu pomocna... Może nie zasłużyłam na to szczęście, by zostać pańską żoną, może sięgam po wartości, do których nie dorosłam, ale niech mi pan nie zabrania przynajmniej pragnąć tego.
Wilczur ścisnął jej dłoń:
— Panno Łucjo — zaczął, lecz mu przerwała:
— Nie, niech pan nie powtarza swoich perswazyj. Umiem już je wszystkie na pamięć.
Podniosła nań oczy z uśmiechem:
— Profesorze! Jest pan pierwszym człowiekiem, którego usiłuję uwieść. Niech się pan ulituje nad moim brakiem wprawy!
Zaśmiał się szczerze:
— Droga panno Łucjo. Ja też jestem uwodzony po raz pierwszy w życiu. Nie mam żadnego w tym względzie doświadczenia.
— Zapomina pan o Zoni.
— Ach, o Zoni! Ta poczciwa kobieta zawsze darzyła mnie nadmiarem uczuć.
— Nie trudno to spostrzec. Zonia spogląda na mnie bardzo niechętnym okiem, przeczuwając we mnie rywalkę.
Profesor obruszył się:
— Cóż za zestawienie?
— W tych sprawach wszelkie zestawienia są możliwe. Sama nie wiem, która z nas ma więcej szans.
Powiedziała to z wyraźną kokieterią i Wilczur odpowiedział zażenowany:
— Żartuje pani.
— Wcale nie żartuję. Tak się pan broni przede mną, jakbym była jakąś groźną megierą.
Potrząsnął głową:
— Bronię pani przed sobą.
— I wykazuje pan w tym zdumiewającą wytrwałość.
— Podyktowaną przeświadczeniem o słuszności bronionej sprawy — zauważył z uśmiechem.
— Raczej nieuzasadnionym uporem.
— Nie zdaje sobie pani nawet sprawy jak trudno jest trwać w tym uporze. Kusi pani przeznaczenie. Ostrzegam!
— Nie boję się przeznaczenia.
— To właśnie jest dowodem lekkomyślności.
— Albo wiary, że przeznaczenie to jest nieuniknione!
Strona:Profesor Wilczur t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/132
Ta strona została uwierzytelniona.