— Serio? Przyznam się, że dla mnie była to prawdziwa niespodzianka.
— Bo za mało go pani zna. Ludzie jego typu nie lubią grzebać się w przeszłości, którą raz przekreślili sami, lub którym los tę przeszłość przekreślił.
— Przekreślić to nie znaczy jeszcze zapomnieć — zauważyła Łucja.
— Tak. Ale to znaczy chcieć zapomnieć. Co prawda w takich wypadkach chcieć nigdy nie oznacza móc…
Tegoż dnia Łucja spaliła wszystkie listy i papiery stryjenki. Nie powiedziała o tym Jemiołowi ani słowa, oczekując, że sam zapyta. On jednak dopiero po tygodniu podczas rozmowy rzucił niedbale pytanie:
— I cóż pani, senorita, zrobiła z pozostałościami po swej czcigodnej krewniaczce?
— Zrobiłam tak, jak pan radził — odpowiedziała. — Spaliłam wszystko. Ale przyznam się panu, że się boję, czy nie będę tego żałowała. Kto wie, czy osoba, której na tych papierach mogło zależeć, nie zgłosi się kiedyś i nie zapragnie zabrać tych rzeczy.
Jemioł wykrzywił usta:
— O królowo! O ile znam ludzi, na pewno to się nie przytrafi.
— Gdybym tak tego była pewna jak pan, nie miałabym wyrzutów sumienia, że postąpiłam zbyt lekkomyślnie.
— Lekkomyślności nie powinno się nigdy żałować. Przez całe życie byłem lekkomyślny i widzi pani, jakie wspaniałe rezultaty. Opływam w dostatek, kobiety mnie kochają, mam rozum i wieś, jak powiada Fredro, czegóż mi jeszcze brak?… Lekkomyślność to zaleta prawdziwych filozofów. Niech pani to weźmie przez przeciwstawienie: ciężkomyślność! Ciężko myślą ludzie tępi i ponurzy.
Łucja uśmiechnęła się:
— I pan bywa czasami ponury.
Podniósł wskazujący palec:
— Ale tylko podczas niedyspozycyj żołądkowych.
— Albo pod wpływem jakichś refleksyj.
Potrząsnął przecząco głową:
— Refleksje są właśnie prostym skutkiem złego trawienia. Jako lekarka powinna pani to wiedzieć.
Zaśmiała się:
— Jako lekarka protestuję.
— Jest pani w błędzie. Przecież nic nie wiemy o istnieniu naszego organizmu, o istnieniu naszych organów póki nie zaczną się nam przypominać przy pomocy bólów. Wtedy człowiek, jak powiada mędrzec Pański, patrzy w siebie. A patrzenie w siebie, to właśnie refleksje. Podejrzewam, że Budda, zapatrzony we własny pępek, musiał cierpieć na niestrawność, na
Strona:Profesor Wilczur t. 1 (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/151
Ta strona została uwierzytelniona.