Strona:Prutem do Morza Czarnego.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

tacie z końcem XV w. zarówno Multany, jak Mołdawja, musiały uznać zwierzchnictwo tureckie. Tem samem rozluźnił się jej stosunek do Polski. Mimo to Polska nie przestała interesować się sprawami Mołdawji, którą zamącały nieustanne zamieszki wewnętrzne, wojny i rozruchy domowe. Walczący między sobą o tron hospodarski zwracali się stale o polską pomoc, co powodowało częste mieszanie się Polski do spraw mołdawskich i wywoływało liczne wzajemne zatargi oraz zbrojne wyprawy.
W następstwie tego stanu rzeczy do końca XVII w. brzegi Prutu, a zwłaszcza brzeg lewy, od Kołomyji aż prawie po Dunaj, były głównym naturalnym szlakiem wojennym, którym od wschodu uderzały na Polskę wszystkie najazdy wołoskie, tatarskie i tureckie i odwrotnie, wszystkie wyprawy polskie na Mołdawję szły jego brzegami, albo przekraczały je to tu, to tam. Wynikało to z potrzeby zaopatrywania się w wodę, której brakowało w dalszych, stepowych, lesistych i bezludnych okolicach. Nic więc dziwnego, że gdy nad temi brzegami koncentrowały się przeróżne wojenne wypadki, brzegi te zamieniły się w jedno olbrzymie pobojowisko, wypraw bowiem, zaczynając od roku 1359, było bez liku. Chociaż wiele z nich wskutek przewagi, zdrady lub niekorzystnych warunków kończyło się klęską, chociaż ginął w nich kwiat polskiego rycerstwa, chociaż nie