Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/114

Ta strona została przepisana.

Wiem, że nie zbywa ci na mądrości,
Wiem także o tem, że kochasz mnie.
Miłość, co żar swój wyrazić zdolna,
Nigdy nieszczęsną nie jest miłością.

I chociaż nieraz, moja Olallo,
Jawnie dawałaś mi do poznania,
Że dusza twoja, jak bronz, jest twarda,
A twoje białe łono, jak skała,

To jednak mimo twojej odmowy,
Którą dziewczęca skromność dyktuje,
Nieraz nadzieja mi odsłaniała
Rąbek swej szaty, zielonej wiecznie.

Na moje wargi cisną się słowa
Wiary, co jeszcze nie przywołana,
Zginąć nie mogła, choć też nie może
Kwitnąć, gdy brak jej zachęty słowa.

Jeśli miłości prawa są dworne,
To z twej miłości wnosić wypada,
Że me pragnienia dojdą do kresu,
W myśli oddawna upragnionego.

Jeśli usługi, starania tkliwe
Mogą zjednywać serca łaskawość
Każda z tych usług, które oddałem,
Musiała zwiększyć nadzieję moją!

Gdybyś patrzyła z większą uwagą,
Nieraz, Olallo, jużbyś spostrzegła,
Że w poniedziałek chodzę ubrany
W najlepsze swoje szaty niedzielne.

Ponieważ miłość i strój ozdobny
Zwykłe są kroczyć tą samą drogą,
Więc też pragnąłem, by w twoich oczach
Pięknym i dwornym wydać się wielce.