Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/120

Ta strona została przepisana.

kiem bardzo litościwym, przyjacielem ludzi szlachetnych, zacnym towarzyszem; twarz miał do tego, jak anioł. Później wyszło na jaw, że Chryzostom przybrał strój pasterski jeno dlatego, aby pójść w góry i lasy za pasterką Marcelą, w której na umór się zadurzył.
Teraz zaś chcę wam powiedzieć, Panie rycerzu, kto jest ta młódka, gdyż może być, a raczej napewno nie słyszeliście w życiu nigdy o czemś podobnem, i nie usłyszycie, choćbyście dłużej na świecie żyli, niż sarna[1].
— Mówcie „Sara“ — odparł Don Kichot, który ścierpieć już nie mógł ustawicznego słów przekręcania.
— Dość czsu żyła już sama — odparł Piotr — a jeśli, panie, za każde słóweczko strofować mnie będziecie, tedy i przez rok swej opowieści nie skończę.
— Wybacz mi, przyjacielu — rzekł Don Kichot — gdyż rzekłem to jeno z powodu tej wielkiej różnicy, jaka między sarną a Sarą zachodzi. Teraz zaś prostym szermem do końca zmierzaj, gdyś i to racja, że sarna zawsze dłuższy żywot mieć będzie, niż Sara. Już ci i replikować nie będę.

— Wspomniałem Wam, panie, że we wsi naszej był rolnik jeszcze bogatszy, niż ojciec Chryzotstoma, a który zwał się Wilhelm. Żona umarła mu, wydając na świat córeczkę. A była to tak zacna białogłowa, że drugiej takiej w całej okolicy nie znaleść: zawołana gospodyni i wielka opiekunka biedaków. Patrząc na nią, rzekłbyś, że z jednej strony urodziwemu jej obliczu przydaje blasku słońce, z drugiej zaś księżyc[2]. Mniemam, że dusza jej cieszy się teraz chwałą boską, w niebiosach. Z żalu po stracie tak dobrej żony zmarł takze Wilhelm, zostawiając córkę,

  1. W tekście gra słów niemożliwa do oddania w przekładzie Samrna — świerzb, krosta i Sarra, czyli Sara, stuletnia żona Abrahama. W gwarze ludowej zarówno sara jak sarna oznaczała długowieczność. Rodriguez Marin cytuje ustęp z Moreto (De fuera vendra Jorn. I), a Correras „Vocabulario de refrenas“.
  2. W poezji ludowej konwencjonalnem jest porównanie piękności kobiecej do słońca i księżyca. „Questi du‘occhi quanto ben ti stanno — Paion du‘stelle fra la luna e il sole“ — brzmi początek pieśni maremmańskiej. Poeta casentyński śpiewa: „Quando nasceste voi, fior di bellezze — d‘accordo si trovo la luna e il suo splendore“ Giannini „Canti popolari toscani“ (Firenze 1902).