Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/123

Ta strona została przepisana.

stronach wyrządziła, niż morowa zaraza. Jej wdzięk i uroda sprawiały, że wszystkie serca mężczyńskie lgnęły do niej, lecz znów wzgarda jej i chłód do czarnej toni serca to przywodziła.
Nie ostawało im nic innego, jak zwać ją w głos okrutnicą i niewdzięczną i szereg innych nazw nadawać, na które zasłużyła. Gdybyście pobyli tu, Panie rycerzu, przez czas pewien, usłyszelibyście, że góry i doliny rozbrzmiewają żalami i lamentami skargami wzgardzonych miłośników.
W pewnem miejscu, niedaleko stąd, wznosi się ze trzydzieści buków; ani jednego tam nie znajdziesz, na którymby nie było wyrżniętego imienia Marceli. Nad imieniem znajduję się czasem korona. Nieborak kochanek chciał dać do poznania, że Marcela godna jest korony całej piękności ziemskiej.
Tutaj wzdycha jeden pasterz, tam się drugi użala, stąd płyną pieśni miłosne, stamtąd znów żałobne rozpaczne skargi. Są i tacy, co całą noc spędzają, siedząc pod dębem albo u stóp skały, i, tak w zamysłach swoich ponurzeni, nie zamykają ani na chwilę ócz zapłakanych, aż do chwili, gdy słońce na widnokręgu się ukaże. Drudzy, nie dając odpoczynku wzdychaniom, w najgorętsze tata południe leżą rozciągnieni na rozpalonym piasku i posyłają swe skargi do litosnego nieba. Ale ani o tych, ani o tamtych nie dba wcale piękna Marcela i wszystkich równą wzgardą karmi. My, co ją znamy, czekamy tylko, kiedy nadejdzie kres jej nieznośnej pychy i kto będzie tym szczęśliwcem, co Marcelę ugłaska i w przewybornych smakach jej niebiańskiej urody gustować zacznie. Wszystko, com powiedział, jest prawdą i niema żadnej wątpliwości, że o nasz pasterz słuszną podał przyczynę śmierci Chryzystoma.
— Radzę Wam, Panie rycerzu, abyście udali się jutro na jego pogrzeb. Będzie tam na co patrzeć,