Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/142

Ta strona została przepisana.

tak piękna, że jej piękność nawet sławę piękności przewyższała. Ci, którzy jej dotychczas nie widzieli, patrzyli na nią w milczeniu i z osłupieniem, ludzie zaś, już z jej widokiem oswojeni, nie mniej od tamtych zdumieni byli.
Zaledwie Ambroży ją ujrzał, zawołał popędliwie gniewnym głosem:
— Czego tu szukasz, okrutny bazyliszku tych gór? Pewnie chcesz obaczyć, czy rany tego nieszczęśliwego, który przez twe okrucieństwo życie postradał, nową krwią w twej przytomności spłyną? A może przybywasz, aby chełpić się przed nami z przerażających skutków swego postępku? Może chcesz patrzeć z góry, jak patrzył nieludzki okrutnik, Neron, obejmując litosnem spojrzeniem płonący Rzym? Pragniesz trącić nogą ten zewłok cielesny, jak to uczyniła z trupem ojca niewdzięczna córka Targuina? Mów nam, pocoś tu przyszła i czego jeszcze żądasz? Wiedząc, że Chryzystom zawsze ci był posłuszny, teraz, kiedy jego nie stało, postaram się o to, aby ci wszyscy którzy jego przyjaciółmi się mienią, nadal posłuszeństwo ci okazywali.
— Nie przybyłam tutaj, Ambroży, dla żadnego z tych względów, któreście wymienili, ale dla swojej obrony, aby wszyscy, którzy mnie krzywd swoich mienią sprawczynią i o śmierć Chryzystoma mnie obwiniają, poznali, że są w błędzie. I dlatego też proszę wszystkich tu przytomnych, aby mi trochę uwagi swej użyczyli. Nie zabiorę dużo czasu, ani zbytnio nad tym przedmiotem szerzyć się nie będę, chcąc ludziom mądrym całą prawdę przedłożyć.
Mówicie, że niebo łaskawe tyle przydało mi urody, iż nie można mnie widzieć, aby nie być przynaglonym do miłości, i że tej konieczności obronić się nie lza. Ja zaś winna jestem pokochać was za to, że mi miłość swoją oświadczacie. Rozumiem przez rozsądek, którym Bóg mnie, obdarzył, że wszystko,