Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/151

Ta strona została przepisana.
KAPITULUM XV
O PRZYKREJ PRZYGODZIE, JAKĄ ZGOTOWAŁ SOBIE DON KICHOT, RZUCIWSZY SIĘ NA ZBRODNICZYCH MULNIKÓW YANGOSÓW

Uczony Cyd Hamet Ben-Engeli opowiada, że Don Kichot, pożegnawszy się z pasterzami i wszystkimi, którzy obecni byli na pogrzebią Chryzostoma, ruszył wraz ze swym giermkiem w głąb lasu, skąd ujrzał wychodzącą pasterkę, Marcelę. Naszukawszy jej się daremnie przez dwie godziny, stanął na łące, pełnej zielonej i soczystej trawy. Opodal szemrał cicho ożywczy strumień. Piękne to miejsce zwabiło do wypoczynku pana i sługę podczas godzin najskwarniejszego południa. Zsiedli z wierzchowców i, puściwszy Rossynanta i osła luzem na zieloną trawkę, otworzyli sakwy, aby bez zbytnich ceregieli, w przykładnej zgodzie pożywać.

Sanczo nie zatroskał się, aby spętać Rossynanta, jako że wiedział, iż jest to bydlę spokojnego przyrodzenia i tak wstrzemięźliwe, że wszystkie najpiękniejsze klacze z pastwisk kordobańskich,[1] nie mogłyby uczynić na nim najmniejszego wrażenia. Aliści traf, czy też szatan, który nigdy nie śpi, sprawił, że akurat w pobliżu pasło się stado świerzop galicyjskich, należących do podwodników Yangosów[2].

  1. Covarrubias mówi, że pastwiska kordobańskie były najlepszemi pastwiskami Hiszpanji. Pasły się tutaj stada wspaniałych koni królewskich. „Tierra tan fertil y adonde se le crian a su majestad los mejores caballos que se traen para su servicio; para decir bien de un potro, decimos el de Cordoba (Jerónimo de Alcalá „El Donado hablador“) również Velez de Guevara w „El Diablo Cajuelo“ i G. Céspedes y Meneses w „Historias peregrinas y ejemplares“.
  2. Janguesi, czyli mieszkańcy Janguas w prowincji Segovii, lub też mieszkańcy Janguas, położonego między Lograno i Santo Domingo de la Calzada w Rioja, w Starej Kastylji.