Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/157

Ta strona została przepisana.

utrapień za najsroższe poczytywać mi nie lza. Obciąłbym, abyś wiedział, że razy i ciosy, zadane narzędziami, które napastnikom trafunkiem w ręce wpadły, nie przyczyniają obitym żadnego despektu. Jawnie o tem ustawa pojedynkowa powiada. Jeżeli szewc obije kogoś kopytem, które trzyma w ręku, to, chociaż ono jest z drzewa, tak samo jak kij, powiedzieć jednakże nie można, że go obił kijem.
Wiedz, Sanczo, że chociaż tęgo pałkami wymłóceni zostaliśmy, honor nasz przez to żadnego uszczerbku nie poniósł. Broń, którą ci ludzie władali i którą tak gracko nas wytłukli, były to pałki, drągi i kije. Ani jeden z tych szubrawców (jak to sobie dobrze przypominam) nie miał szpady, miecza, ani korda.
— Nie dali mi nawet czasu przyjrzeć się zbliska — odparł Sanczo — gdyż ledwie ręką do mego rożenka[1] sięgnąłem, uczynił mi kijami na plecach znak krzyża; pociemniało mi w oczach, zaś nogi ugięły się pode mną.
Runąłem, jak długi, tu, gdzie i dotąd leżę. Nie głowię się też teraz wcale nad tem, czy to był despekt, czy dyshonor, czy razy te pochodziły od pałów, czy od kijów — dość, że cielesne obrazy bolą mnie kaducznie i że w pamięci będą wyryte tak długo, jako i na plecach.
— Z tem wszystkiem wiedz, przyjacielu Sanczo, że żadna pamięć nie trwa wiecznie, i że śmierć na wszystkie bóle jest lekarką.

— Ładna mi pociecha — rzekł Sanczo. — Nieszczęście, które czas dopiero strawia, zaś śmierć do kresu doprowadza, musi być chyba nieszczęściem największem. Gdyby na te nasze dolegliwości kilka plastrów pomogło, to jeszcze pół biedy, ale, jako widzę, wszystkie plastry ze szpitala nie starczyłyby, aby nas do jakiego takiego stanu przywieść.

  1. W tekście „tizona“ od imienia szpady (Tizón), zdobytej przez Cyda na Maurze Bucár. Cyd zabił Maura ciosem swej szabli, Colada, która stanowiła łup, wzięty na hrabi Barcelony (Poema del Mio Cid)

    Mató a Bucdr, al rey de allén mar.
    y ganó a Tizón que mili marcos d‘oro val“

    (2425 — 2426).