Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/168

Ta strona została przepisana.

biegł jej w sukurs. Oberżysta zbliżył się także, ale z całkiem innym zamiarem. Chciał ukarać służkę, mniemając, że to z jej powodu wszystkie te furdy-burdy wynikły. I wówczas, jak to mówią — myszka za sperkę, kotka za myszkę, a piesek za kotkę.
Mulnik prał Sancza, Sanczo grzmocił Maritornes, Maritornes waliła Sancza, a gospodarz tłukł Maritornes. Wszystko szło gracko, żwawo i sprawnie, gdyż nie tracili chwilki czasu po próżnicy.
W tym trakcie zgasła latarnia oberżysty, co wzmogło jeszcze zapał walczących. Młócili się poomacku tak potężnie, że żaden z walczących nie wyniósł ani jednej części ciała nieobrażonej.
Traf chciał, że tej nocy znajdował się w oberży dowódca łuczników, będących na służbie świętej Hermandady Starej[1] z Toledo. Usłyszawszy ten straszliwy zgiełk a tumult, wziął laskę[2] i skrzynkę żelazną, w której nosił swoje urzędowe papiery, i wszedł poomacku do izby, krzycząc od proga:
— Hola, stójcie wszyscy — rozkazuję wam w imieniu sprawiedliwości: W imieniu świętej Hermandady, hola!
Pierwszym, który mu pod ręce popadł, był srodze wykuksany Don Kichot. Leżał na rozwalonem łożu, z brzuchem wzdętym, nie dając znaku życia. Łucznik schwycił go za brodę i krzyczał bez przerwy:
— Respektu dla prawa!
Lecz widząc, że ten, którego pochwycił, nie rusza się wcale i leży, jak kłoda, pomyślał, że to trup, i że wszyscy przytomni w stancji, to jego mordercy. Wrzasnął tedy:
— Zamknąć mi drzwi od oberży, i niech mi się nikt wyjść stąd nie waży, gdyż człeka tutaj zabito!
Ten krzyk wprawił wszystkich w osłupienie; i zwada ucichła nagle.

Oberżysta zemknął do komnaty, podwodnik udał się do mułów, Maritornes ukryła się w swem

  1. W Manczy istniała podówczas jeszcze „Santa Hermandad Vieja de Toledo“, utworzona w wieku XIII i ciesząca się wieloma przywilejami, nadanemi jej, przez San Fernando w 1220 roku (Pellicer II. 36).
  2. Laska urzędowa (vara) symbol władzy i prawości. „Trzymajcie je prosto — mówi Lope de Vega do jednego z alcadles z Sevilli — gdyż zwrócone są ku Bogu; jeśli się zniżają i pochylają, oddalają się od nieba“. Sprzedajność alcadlów i sędziów z czasów Cervantesa dawała powody do złośliwych satyr. Dowódcy chorągwi Santa Hermandad nosili nie „vara alta“, lecz zieloną laskę średniej wysokości, jak wiemy z dokumentu (1512), cytowanego przez Rodriguez Marin. Pastwą satyr i drwin padało także blaszane pudło, w którem mieściły się listy uwierzytelniające i obwieszczające.