Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/24

Ta strona została przepisana.

Była mi cudem świata. Wzgardą nakarmiony
Zstąpiłem w kręgi piekła, które przedtem drżało
Z lęku przed władczym gestem mej rycerskiej ręki.

Wielbię cię Don Kichocie, tysiąckroć wsławiony
Przez panią Dulcyneę. Oto ziemię całą
Shołdowała jej mądrość i osobne wdzięki!

SALISDAN DO DON KICHOTA Z MANCZY.
SONET

Chocia dzielny rycerzu brednie ci się roją,
Choć wszyscy wiedzą, żeś jest obrany z rozumu,
Przecie nikt z zawistnego twojej sławie tłumu
Nie powie, że niecnota szła w ślad drogą twoją!

Dzieła twe za wzór służyć będą potomności,
Boś brał pomstę za krzywdy i prostował błędy;
Niech języki, co kłamstwa miotają powszędy,
Staną kołem, jadowiąc się w bezsilnej złości!

A jeśli Dulcynea, twa piękna władczyni,
Niewdzięcznością cię jeno okrutną karmiła,
Na strzeliste afekty patrząc niełaskawie.

Niech ulgę w twych strapieniach ta prawda uczyni,
Że nie był dobrym rządcą Sanczo Pansa, wiła
(Głupcem on, ona twardą, ty kochankiem prawie!)

WYKWINTNIŚ, POETA, PRZYRZĄDZAJĄCY PASZTETY, DO SANCZO PANSY I DO ROSSYNANTA.[1]

Jam Sanczo Pansa koniu... (...szy)
Rycerza z Manczy Kicho... (...ta)
Błąkałem się w pustkach i głu... (...szy)

  1. W oryginale wiersz pozbawiony także sylab ostatnich:

    Soy Sancho Pansa, escude-
    del manchego Don Quijo-
    puse pies en polvoro-
    por vivir a lo discre — i t. d.