Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/249

Ta strona została przepisana.

tedy cię na ten raz posłucham i oddalę się od tej furji, która cię taką trwogą napawa. To jedno za warunek kładę, abyś, żywy czy umarły, nie powiedział nigdy nikomu, że się cofnąłem i oddaliłem od tego niebezpieczeństwa ze strachu; uczyniłem bowiem to tylko gwoli twemu upodobaniu i ulegając prośbom twoim. Jeżeli powiesz inaczej, zełżesz, i dziś, równie, jak zawsze, i zawsze, równie, jako i dziś, zadam ci kłam i powiem, żeś skłamał, i skłamiesz, ilekroć tak pomyślisz, czy powiesz.
Nie mów mi już nic więcej, gdyż i pomyśleć nie Iza, że oddalam się i cofam przed jakiemś niebezpieczeństwem, przedewszystkiem zaś przed tem, które istotnie groźne wydawać się może. Już sama taka myśl sprawia, że jestem gotów tu pozostać i oczekiwać nietylko na Hermandadę, przed którą tak dygocesz ze strachu, ale i na całe bractwo dwunastu pokoleń Izraela, na siedmiu Machabeuszów[1], Kastora i Polluksa, a takoż na wszystkich braci i bractwa całego świata.
— Panie — odparł Sanczo — unikać nie znaczy uciekać, a nie jest zbytnią mądrością oczekiwać, gdy niebezpieczeństwo wszelką możliwość nadziei wyklucza. Ludzie mądrzy zwykli są oszczędzać samych siebie na przyszłość i wszystkiem odrazu nie hazardować. Wiedzcie, panie, że aczkolwiek jestem prostak i wieśniak, posiadam jednak jakiś zmysł dobrego rządzenia, dlatego też nie wyrzucajcie sobie, żeście się mojej rady posłuchali, lecz wsiadajcie na Rossynanta. Jeśli sami tego uczynić nie zdołacie, pomogę Wam; nie mieszkając, zdążajcie za mną, gdyż rozum mi mówi, że bardziej nam teraz potrzeba użytku nóg, niż rąk naszych[2].

Don Kichot bez słowa dosiadł rumaka. Sanczo wsiadł na osła i ruszył naprzód, jako przewodnik. Wjechali w przełęcz Sierra Morena. Sanczo miał wiel-

  1. W Księdze Machabeuszów mówi się o nich, że ani groźby, ani okrutne męki, zadawane im przez tyrana, nie mogły im odebrać męstwa.
  2. W Kapitulum czwartem księgi drugiej Sanczo opowiada bakałarzowi Samsonowi Karrasco o stracie swego osła, którego mu ukradli na Czarnej Górze.