Strona:Przedziwny Hidalgo Don Kichot z Manczy T.1.djvu/261

Ta strona została przepisana.

zbliżał się do pasterzy, prosząc ich łagodnie o pożywienie, a czasami znów, gdy go naszło szaleństwo, wydzierał żywność siłą; aczkolwiek pasterze dawali mu ją po dobrej woli, nie zadawalniało go to, tak, iż rzucał się na nich z pięściami. Gdy do utraconych zmysłów powracał, prosił o strawę w imieniu miłości Boga, i uprzejmemi słowy, ze łzami w oczach, za nią dziękował. Trzeba wam wiedzieć, Mości Panowie — ciągnął dalej koziarz — że wraz z dwoma pasterzami, mymi przyjaciółmi, i dwoma pachołkami, postanowiliśmy go koniecznie odszukać, a odszukawszy, zabrać siłą do odległego stąd o osiem mil miasta Almodover, gdyby po dobrej woli pójść nie chciał. Tam, myśleliśmy, poddamy go leczeniu, jeśli tylko na jego cierpienia jakiś lek stosowny się znajdzie, albo przynajmniej, natrafiwszy na chwilę, gdy będzie gadał do rzeczy, dowiemy się kim jest i czy ma krewnych, którychby powiadomić o jego nieszczęściu było można. Oto wszystko, co odpowiedzieć mogę na wasze zapytania. Wiedzcie, że właścicielem tych znalezionych przez was rzeczy, jest człek cały nagi, który przebiegł mimo was z taką chyżością niezwyczajną. (Don Kichot powiedział już był pasterzowi, że widział tego nieboraka, skaczącego ze skały na skałę).

Rycerz nasz dziwował się wielce słowom pasterza; opowieść ta zwiększyła jeszcze jego chęć dowiedzenia się, kim jest ten nieszczęsny szaleniec, postanowił tedy szukać go po całej górze, przetrząsając pilnie każdy zakąt i każdą rozpadlinę, dopóki go gdzieś nie zdybie. Aliści traf zrządził inaczej i lepiej, niźliby się spodziewał, gdyż w tej właśnie chwili w wąwozie, znajdującym się naprzeciwko nich, ukazał się ów młodzian. Szedł, mówiąc coś do siebie, czego nie możnaby było zrozumieć zbliska, a cóż dopiero zdaleka. Ubiór jego był taki, jakiśmy opisali. Gdy się zbliżył, Don Kichot rozpoznał, że jego podarty kalet był ze skóry delfina[1].

  1. Oryginał mówi o spodniej szacie „era de ambar, co większość komentatorów tłumaczy „woniejącą ambrą“. Kaftan skórzany z rękawami albo bez rękawów służył za zwierzchnią szatę. W wieku XVI i XVII powszechnie skraplano ambrą przedmioty skórzane, jak rękawiczki i t. d. (por. Rinconete y Cortadillo) Viardot mówi, ze w w. XV „coleto de ambar“ zwał się „collet de senteur“, albo „collet de fleurs“ i powołuje się na Montaigne‘a (122). Ale przecież po sześciu miesiącach przebywania w górach zapach bursztynu którym woniał szaleniec zakochany już dawno, musiał się ulotnić. Sądzę zatem, że Cejador y Frauca ma słuszność kiedy utrzymuje, że ten kaftan był zrobiony ze skóry wielorybiej, z której sporządzano przecież tarcze obuwie, suknie, zarzucane na zbroje, płaszcze, zasłony od komarów i t. d. Pewien rodzaj materji, pochodząej z Aleksandrji, nazywano „ambar“. (La lengua de Cervantes, 11-79).